Duet

Takie przedstawienia pokazywane w porze największej oglądalności – hybryda wielkiej sztuki i debilizmu.
Rejestrowane podczas przedstawienia na żywo. Kiedy zmieniają się kamery, zawsze jest czarna klatka.
Wszystko dzieje się tak powoli. Ale takie było tempo ówczesnej recepcji.
Gadanie deklaratywność, pustosłowie. Ale jak to wykonane…
Koncert Tadeusza Fijewskiego, kogoś w rodzaju kloszarda. Wizytówka podejrzanej elegancji – białe (?) rękawiczki. Tak mała rola (w sensie tekstu), ale jak zgrana.
Gogolewski jako amant.
Jan Englert statystuje jako kelner.
Według Kornela Makuszyńskiego.
„- Wielkie miasto nie ma sumienia”.
Paryski obieżyświat proponuje swoje usługi zdradzanemu malarzowi.
Nie wznosi się zdrowia koniakiem – przynosi nieszczęście.
Kobieta odchodzi od faceta. Ale najgorsze, że kobieta wiąże się z kochankiem dopiero wtedy, kiedy posażny mąż oboje wyrzuca.
I – dokoła!

p4

Duet, reż. Jerzy Antczak 1966

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *