https://www.youtube.com/watch?v=-S2SLpyhod8
Kino eksploatowało i eksploatuje II wojnę do szczętu.
Norweska „ciężka woda”, półprodukt w drodze do budowy bomby atomowej. Kto zbuduje bombę atomową pierwszy: Niemcy czy alianci?
Drobiazgi. Domek zagubiony w zaśnieżonych górach Norwegii. Konspiratorzy stukają do drzwi (oszklonych, a na zewnątrz musi być minus 20). Ale, żeby twarze pukających były lepiej widoczne, tych szybek nie ma tam wcale.
Norweski ruch oporu dokonuje napadu na niemiecką fabrykę w mundurach angielskich, żeby hitlerowcy nie brali odwetu na zakładnikach. Ale w takich mundurach to oni mogliby iść na paradę albo na letni poligon, a nie na akcję w nocy w trakcie norweskiej zimy.
Brakuje tu sprężystości intrygi jak w powieściach Alistaire’a MacLeana, w takich „Tylko dla orłów”, choć widać, że twórcy się wzorują. Jest operacja, zdrajca wewnątrz ekipy, kolejne nieudane podejścia. Poza tym: zima, góry, mróz. To piętrzy przeszkody. Najczęściej harcerskie: jak przejść przez płot, oszukać wartowników itd.
Kirk Douglas jako naukowiec i komandos jednocześnie. Daje radę.
Orkiestra gra cały czas, jak podczas przedstawienia operowego.
Bohaterowie Telemarku / The Heroes of Telemark, reż. Anthony Mann, 1965