Poznań szykuje sie do Christmas, co kwituję stojąc w korku.:
Potem sobie pogadam.:
Na pola zdążam na ostatnią chwilę. Po raz pierwszy w odkrytym terenie idę w maseczce. Wiatr tak daje, że twarz robi się sztywna z zimna.:
A o to tam pomyka chyżo pod lasem? A dyć to szynobus do Wolsztyna!:
Z trasy. Kłodzko, perła w koronie Ziemi Kłodzkiej.:
Jak patrzę na ten szynobus do Wolsztyna to przypomina mi się piosenka Kaczmarskiego „Czerwony Autobus”: „Pędzimy przez polską dzicz / wertepy, chaszcze, błota / Patrz w tył, tam nie ma nic – żałoba i sromota / Patrz w przód – tam raz po raz cel mgłą niebieską kusi / Tam chce być każdy z nas / kto nie chce chcieć, ten musi”…
Gdyby zebrać wszystkie skojarzenia literackie, jakie wywołuje szynobus do Wolsztyna, starczyłoby tego na bibliotekę gminną średniej wielkości…
„Droga, którą idę, jest jak pierwszy własny wiersz; uczę się dopiero widzieć, świat jaki jest, uczę się dopiero świata, jaki jest.
Droga, którą idę biegnie śladem ludzkich spraw; szukam swego czasu, jasnych słów, prostych prawd, szukam swego czasu, jasnych słów i prawd”.
/Janusz Kondratowicz/