Archiwum miesiąca: sierpień 2023

Taka sytuacja

Wieczorem wystąpiła taka oto sytuacja, że nagle musiałem się udać do szpitala – w sprawach rodzinnych. Chwyciłem kluczyki, portfel i pobiegłem. W nerwach nie zauważyłem, że zjazd z A2 na S11 (kierunek Piła) jest w remoncie. Kiedy się zorientowałem, było za późno, musiałem wjechać na bramkę na A2, wziąć bilet i jechać na pierwszy zjazd z autostrady (Buk). Za bramkami był remont i korek. Dziesięc kilometrów jechałem godzinę. Dopiero przed bramką zjazdową dotarło do mnie, że skutkiem załatwiania różnych spraw, nie mam w portfelu ani grosza gotówki, ani też żadnej karty. Podjeżdżam do okienka, daję pani swój bilet, a także dowód rejestracyjny i osobisty i proszę o numer konta, na który prześlę opłatę. Blikiem płacić nie można. Pani na to, że jej nic nie obchodzi, muszę zapłacić, bo mnie nie przepuści. Dzwoni także do swojej kierowniczki, a kierowniczka powiada, że jej też nic to nie obchodzi. Wycofuję się, parkuję na pasie awaryjnym i obdzwaniam znajomych, którzy mogliby dowieźć mi te 10 złotych. A oni albo za granicą, albo nie odbierają telefonu. Sytuacja, jak z piosenki „Rivers of Babylon”, z komeddii „Kochaj albo rzuć”, a w sumie z plasmu Pańskiego: „Tylko siądź i płacz”. Mija pół godziny, podjeżdza patrol autostrady. Wychodzę z samochodu, pan z patrolu także i z daleka do mnie: „Co to się stało, panie Wiesławie”. A widzę człowieka pierwszy raz w życiu. No więc tłumaczę. Pan wyjmuje 10 złotych, ja nagrywam jego numer telefonu, zapłacę blikiem, jak tylko dotrę do domu. No i rzucam pytanie: „Jak mnie pan poznał?” Słyszę: „Poznałem pana, bo ja pana często słucham w radiu”.

Tomasz Tyczyński „Nieusadnione poczucie szczęścia”

Tomasz Tyczyński „Nieusadnione poczucie szczęścia”:

Drobne, puentowane obserwacje z przesłaniem. Autor jest kuratorem Muzeum Gombrowicza we Wsoli pod Radomiem. Byliśmy.
Cytaty:

(Kubły na śmieci)… Jeżeli przypomnieć sobie tych kilka blaszanych kubłów, które nam wystarczały zanim nadszedł kapitalizm, to wygląda teraz naprawdę imponująco. Rozpycha się jak brzuch faceta, którego wreszcie stać na czeskie piwo.

Taki wózek, kawałek brezentu na metalowym stelażu zawiązany u góry na kokardkę albo ściśnięty troczkami z plastikową kulką na końcu, ma tu prawie każdy emeryt, nie tylko święta gołębiara. Gdy wychodzą po zakupy, wyglądają jak właściciele starych leniwych psów zmuszający je do spaceru przy nodze.

(W szpitalu)… Rano przesądna siostra nie pozwoliła praktykantkom wywieźć mnie na zabieg nogami do przodu.

Jakbyśmy nagle, ja i świat, wpadli w tubę zepsutego kalejdoskopu zabawki i obracali się w nim jak szkiełka z rozbitych luster, które już nigdy nie złożą się w sensowny wzór.

Czytaj dalej Tomasz Tyczyński „Nieusadnione poczucie szczęścia”