Zygmunt Zeydler-Zborowski „Szantaż”

Zygmunt Zeydler-Zborowski „Szantaż”. Czytałem, zapomniałem. Co rozdział, to nowa opowieść – od morderstw na chirurgii przez historie miłosne, narkotyki po – naturalnie – szpiegostwo. A już najgorsze męty to gnieżdżą się w Kontancinie. Byłem ostatnio parę razy. Faktycznie.


Cytaciki:
Wstąpił do jakiejś trzeciorzędnej restauracji i kazał sobie podać setkę wódki. Kelner przyjrzał mu się podejrzliwie. – A co na zakąskę? spytał. – Nic. Paweł rzadko pił alkohol. Setka zmąciła mu trochę umysł. Poczuł się lepiej.

Nie lubił Mariana. Uważał go, nie bez racji zresztą, za niebieskiego ptaka. Krasiewicz miał zawsze dużo pieniędzy, ale nikt właściwie nie wiedział, czym się zajmuje i z czego czerpie swe dochody. Jedni mówili, że jest na utrzymaniu jakiejś starszej damy reprezentującej inicjatywę prywatną, inni uważali go za zawodowego szmuglera, a jeszcze inni twierdzili, że to gra w karty przynosi mu znaczne zyski.

Anny nie było. W kuchni na stole znalazł kartkę. „Elżbieta źle sie czuje. Jadę do niej. Możliwe, że u niej zanocuję. Udało mi się dostać ćwiartkę masła. Jest w lodówce”.

Widzisz… ja nie należę do partii, a to jest jednak bardzo odpowiedzialna robota i obawiam się, że… – O to się nie martw – przerwała mu pośpiesznie Anna. – Masz bardzo dobrą opinię, jesteś doskonałym fachowcem. Znajdziesz przecież wśród swoich przyjaciół ludzi partyjnych, którzy dadzą ci jak najlepsze referencje. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, żebyś był politycznie niepewnym elementem. – To na pewno nie – przyznał Paweł. – No więc widzisz.

Do Wrocławia przyjechali nad ranem. Zaspany portier oświadczył kategorycznie, że żadnych wolnych pokoi nie ma. Stasiak jednak użył tak przekonywujących argumentów, że po chwili znalazły się dwa oddzielne pokoje na pierwszym piętrze.

Zdrowy rozsądek nakazywał w tej sytuacji jak najśpieszniej likwidować się z terenu.

Ma pan nieczyste sumienie? Krasiewicz skrzywił się. – Niewiele jest ludzi, którzy mają czyste sumienie. To bardzo drogo kosztuje.

Paweł ogolił się, zmienił garnitur i skropił włosy wodą brzozową. – Cóż ty się tak sztafirujesz? – spytała Anna. – Chcę zrobić na pani Martin dobre wrażenie. – No, no, uważaj, żebyś nie zrobił za dobrego

5 komentarzy do “Zygmunt Zeydler-Zborowski „Szantaż”

  1. Ta woda brzozowa… Niczym magdalenka Prousta, wróciły do mnie lata 80-te. Stosowałem te wodę zgodnie z przeznaczeniem, chociaż byli tacy, którzy traktowali ją wewnętrznie. To i tak lepsze niż Borygo.

      1. Jak powiedział klasyk -„sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać”. Właśnie zajrzałem na witrynę medyczną i zrozumiałem że zbyt wąsko traktowałem zalety wody brzozowej. Okazuje się że:
        „Woda brzozowa do picia stosowana regularnie może spowalniać procesy starzenia, a nawet nieznacznie je cofać, nadając cerze zdrowy wygląd i ją wygładzając. Pozostałe właściwości wody brzozowej do picia to:
        pozytywny wpływ na układ nerwowy,
        działanie przeciwzapalne, antybakteryjne, przeciwgrzybicze, przeciwwirusowe, zabijanie pierwotniaków – m.in. dlatego woda brzozowa może być stosowana na trądzik,
        wpływ na gospodarkę lipidową – obniżenie poziomu cholesterolu we krwi i trójglicerydów dzięki zawartości saponin, zmniejszenie ryzyka wystąpienia miażdżycy i innych chorób układu sercowo-naczyniowego,
        działanie wykrztuśne – w ten sposób działają saponiny, ale zwiększają też wydzielanie śluzu w organizmie,
        oczyszczanie organizmu – działanie moczopędne i ochrona wątroby, wspomaganie odchudzania, redukcja cellulitu,
        pozytywny wpływ na układ pokarmowy – pobudzanie procesów trawiennych, łagodzenie podrażnień żołądka i jelit.”

        Jestem wstrząśnięty. Może zastosuję. Muszę tylko odróżniać czystą wodę brzozową od tej z dodatkiem alkoholu.

  2. Paweł, próby rozróżnienia wody brzozowej z alko i bez mają coś atmosfery „Malleus Maleficarum”….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *