Zygmunt Zeydler-Zborowski „Komisarz Bonetti szuka Magdaleny”:
Gazetowiec PRL-owski oczywiście. Polska turystka wplątana w przemyt narkotyków podczas wycieczki do Włoch. No, wygląda na to, że autor musiał byc tam z Orbisem choć trzy dni…
Cytaty:
W komisariacie dworcowym dyżurny sierżant nie ukrywał swego zdziwienia. — Panie komisarzu, co za zbieg okoliczności. Nie dalej jak przed pół godziną jakiś Polak pytał o tę kobietę. Twierdzi, że to jego żona. Zapisałem jego nazwisko i adres. Zatrzymał się tutaj niedaleko w hotelu „Touring”. Pan komisarz wie, taki mały, tani hotelik na Proncipe Amedeo. — Wiem, wiem. Dziękuję. — Przepraszam, panie komisarzu — powiedział nagle sierżant, zatrzymując zwierzchnika — Bardzo przepraszam, ale ten Polak nazywa się Wolski a w paszporcie jest nazwisko Wolska. — Nic nie szkodzi — uśmiechnął się Bonetti — U Polaków to już tak jest, że mąż nazywa się Wolski a żona Wolska. Co kraj to obyczaj.
Musimy się zastanowić co dalej…? — Trzeba się natychmiast likwidować z terenu — powiedziała zdecydowanie Karolina.
Dziwny ten nasz język. Jedno jajo, dwa jaja, pięć jajek. Jedna skarpetka, dwie skarpetki, dziesięć skarpetek. Jeden tata, dwóch tatusiow, dziesięciu ojców… 😪
Niedawno usłyszałem w radiu: „Artyści będą grali na dwóch skrzypcach”. Pomyślałem – zgadza się: jeden na jednym skrzypcu, drugi na drugim.
Podobno kiedyś w programie radiowym spiker miał powiedzieć, że pewien władca afrykański miał 479 dzieci. Program na chwilę przerwano, gdyż trzeba było dokonać konsultacji lingwistycznych.