Zygmunt Janet „Dzień szósty”

Zygmunt Janet „Dzień szósty”:

Na sen.
Cytaty:

Jeśli ktokolwiek mi udowodni, że jest coś bardziej banalnego niż zabójstwo bazarowego handlarza, jestem gotów wypisać się z milicji.

… powitał nas w korytarzu znany ze swej służbistości kapral z dzielnicy. — Obywatelu kapitanie, melduję zabójstwo obywatela: — Zielonka Zdzisław, lat 55, żonaty, dzieci nie ustalone, zamieszkały w miejscu…

Było tu wszystko, co mo ż na znaleźć w przyzwoitym, porządnym domu na Targówku. Na prawo od wejścia stała wersalka nakryta kapą. na której le żała sterta poduszek, u szczytu ozdobiona lalą. ubraną w pstrokaty strój krakowski. Wyżej bezradnym ruchem rozkładał ręce Chrystus, wpatrzony w nie zmytą jeszcze plamę krwi w przedpokoju. Obok, pod ścianą, ogromne lustro, w którym przeglądały się poprzewracane teraz szklane łabędzie. Dalej szafa. Naprzeciw kolorowy telewizor z serwetką i porcelanowym bykiem, a później stół na wysoki połysk i krzesła.

Przez pozostawione przez niego lekko uchylone drzwi wsunęła się do pokoju długa, wąsata postać dzielnicowego Adamiaka. — Dzień dobry, panie Leopoldzie — wyciągnąłem rękę. — Znowu się spotykamy. Sukces, bo dopiero trzecie zabójstwo w tym roku na pana terenie.

Dla mnie to mięta z bobem.

Pan Brycz wszedł godnie z miną człowieka znieważonego. Przez drogę wyraźnie wytrzeźwiał, tylko chuch miał wieczorny.

Jak zwykle każdy sprawdza swoje, traktujcie to wszystko głęboko i na szerokim podłożu.

W całym mieszkaniu unosił się .—słodki zapach tanich perfum. Gdy wszedłem do pokoju, zrozumiałem, że to stłukła się buteleczka wody ,,KrasnajaMoskwa”. W połączeniu z zapachem kurzu i kocich odchodów było to nie do wytrzymania.

— Jak zwykle przy takich zmasowanych akcjach w środowisku handlarzy zatrzymaliśmy trochę spekulantów, kilku złodziejaszków, ale trafiliśmy też na przerzut spodni sztruksowych z Zachodu.

Wygnieciony kelner poplamioną szmatą strzepnął coś z obrusa. — Czym mogę służyć?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *