Keith Richards ze „Stonesów” na swoje 70-lecie powtarza: „Z narkotykami nigdy nie miałem problemów. Tylko z policją”.
Awantura o piwo. Nareszcie nie o politykę. Browary w Tychach na 400-lecie wypuściły puszki „rocznicowe”. Powołują się na istnienie tamtejszego Browaru od 1613 roku. Ale przedobrzyły, bo na butelkach z kolei nadrukowały datę 1629, jako że z tego roku pochodzi kolejny dokument potwierdzający funkcjonowanie Browaru. Ale w datach – sprzeczność. Poczuł się tym urażony pewien konsument, poskarżył się do Rady Etyki Reklamy i wygrał.
Czytając to wpadłem w panikę. Gdyby u nas każdy tak dokładnie studiował to, co pije, tysiące terapeutów z branży alkoholowej, obsada izb wytrzeźwień, wreszcie setki tysięcy pracowników zaangażowanych w produkcję – wszyscy znaleźliby się na bruku. Powiedzmy, że nasi pijacy zaczynają wybrzydzać. A kto by utrzymał żłobki i szpitale, za co zbudowalibyśmy autostrady…?
Nie, tego faceta od skargi na Kompanię Piwowarską albo do wariatkowa albo pod sąd za zdradę najświętszych interesów narodowych.
Jeżeli już zgadało się o reklamie. Pamiętamy aferę sprzed paru lat. Radni Zamościa wystąpili o gigantyczne odszkodowanie od sieci sklepów Biedronka dla mieszkańców tego grodu. Miał je otrzymać każdy mieszkaniec. Zamościanie poczuli się bowiem dotknięci do żywego reklamą Biedronki, w której kapusta nagabywana jest przez śliwkę węgierkę na okoliczność znajomości chińskiego. Kapusta tłumaczy: „Z Zamościa przyjechał, Chińczyka na uszy nie słyszał”. Kapusta zaciąga po kresowemu, włosy ma niemyte, na sztorc, w gębie trzyma zapałkę. Na nogach gumofilce. Słowem – kamień obrazy. Z żądań finansowych niewiele wyszło, ale za to jaki poziom godności własnej zademonstrowali radni!
Okazuje się, że ta godność ma całkiem mocne podstawy. Czytam w „Fakcie”: „Starszy pan z Zamościa nie mógł pogodzić się z myślą, że jego wysłużonej lodówki nie da się już naprawić. Wściekły pogryzł serwisanta, który przekazał mu tą hiobową wieść”. Było mu jednak mało, udał się do serwisu, gdzie właścicielowi owego punktu groził bronią, a następnie ugryzł go w rękę. Staruszek liczy sobie 81 lat, a lodówka ok. 30. Marka: „Mińsk”. Staruszkowi grozi pięć lat, czyli dożywocie. Chyba, że adwokat wytłumaczy go przed sądem: „Z Zamościa przyjechał…”