Paul McCartney śpiewał: „Wczoraj moje kłopoty wydawały się być daleko. Dziś przyszły, aby zostać na dobre”. Dokładnie! (exactly!). Bo wczoraj zostaliśmy zaproszeni na mecz Lecha z Podbeskidziem. Przez przemiłego pana prezesa, który wydaje pismo na temat whisky. Lech przegrał (chyba!). Bardzo trudno było to stwierdzić, gdyż byliśmy gorliwie częstowani. Ja – jako stary pijak – nawykłem do 5-10%, a whisky potrafi mieć 60%. To wystarczy, żeby się katapultować w kosmos. Co się odbyło. Tu Dorota zanim się katapultowała.:
Kątem oka złowiłem tylko ten najważniejszy baner, jaki zawisł na trybunach.:
Rano telewizja publiczna pyta o Festiwal filmowy w Gdyni. Też sobie znalazła rozmówcę!
Z telewizyjnej Dwójki – Reakcja starszej pani (protestującej przeciw imigrantom) na pytanie dziennikarza:
„Co z pomocą bliźniemu?”
„A jaki to mój bliźni?!”
Nie zdziwiłoby mnie gdyby owa pani uważałaby się za gorliwą katoliczkę, regularnie pielgrzymowała do Częstochowy i w Licheniu też już była…
Jestem zachwycony językiem synonimów, które twórcy Radia M. rozwinęli na antenie. Bez przerwy apelują o pieniądze, ale to słowo nigdy nie pada. Słyszymy o „darach serca”, o „róży dla Matko Boskiej”, o „odpowiedzialnym słuchaniu”, o „pomaganiu” itd. Już się przyzwyczaiłem, że jak mówią „białe” to znaczy: „czarne”. Zresztą – uwielbiam to!