W „Przeglądzie” tekst o co bardziej dziwacznych miejscach w Polsce, o których wspominałem też na tym blogu. Cytuję ostatni akapit: „No i kolejne święte miejsce na Podlasiu – Święta Woda tuż koło Białegostoku. Urok miejsca polega na tym, iż każdy pielgrzym powinien tu wnieść na wzgórze własny krzyż. Dla zainteresowanych ustawiono cały rząd straganów, które oferują krzyże w najróżniejszych rozmiarach i cenach. Żona kupiła dwa krzyże i oba zaniosła na górę w mojej intencji. Pierwszy z prośbą, żebym się wreszcie na stare lata opamiętał, a drugi, żebym dalej pisał do „Przeglądu”. Na razie tylko ta druga modlitwa została wysłuchana”.:
Łódź. Muzeum sztuki XX i XXI wieku. To rwie oko!:
Hasior.:
Kantor.:
Szapocznikow.:
Andrzej Wajda, praca pod tytułem „Umysł hydraulika”. Bardzo trafnie oddany.:
Łódź. Mural.:
Szanowny Panie Wiesławie – w „Przeglądzie” korektor coś przegapił. Z glancem są szneki, sznytki to kanapki, mogły być (na przykład) z leberką 😉
Pani Katarzyno,
to nie redakcji, lecz moja wina. W Poznaniu jestem wprawdzie zameldowany od 1980 roku, ale z tego lokalnego folkloru nie zdałbym na -3. Oczywiście jestem w tym osłuchany, ale brakuje mi należytych kompetencji. Wydaje mi się, że coś wiem, a potem się okazuje, że wiem, iż dzwonią, ale w którym kościele..? Inna sprawa, że powinienem dokładnie sprawdzać tekst przed wysłaniem i tu mnie nic nie usprawiedliwia.
A tego poznańskiego folkloru nie lubię, bo to jest subkultura podwykonawców. Szefami byli tu Niemcy, a Polacy byli ustawiani w kierunku: „powściągliwość i praca”. To ja już wolę tych nieprzewidywalnych idiotów z Galicji, z której sam się wywodzę…