White horse

Południowy spacer. Cóż, tego roku nie będzie „white Christmas”. Jedno białe, co zobaczyłem, to był „white horse”. Żeby to był chociaż biały koń z piosenki Stonesów. Ale ten mi wygląda na pociągowego…:

c1

Poza tym strasznie dużo błękitu.:

c2

A nawet ultramaryny.:

c3

Jak nie ma śniegu ani listowia, to wiele rzeczy wychodzi na wierzch. Te oto najczęściej. To buteleczki „spacerowe”, „turystyczne”, „mimowolne”, „przechodnie”. Pół litra to się pije w domu, bo po co potem leżeć gdzieś pod lasem. Ale taka dwuseteczka..?:

c4

Ale i tak wszystko kończy się pospiesznym zmierzchem.:

c5

Wcześniej TVP Info i TVN z identycznym pytaniem: na co czekamy w kinie w roku 2016. Na to, co już znamy. Na kolejnego „Tarzana”, „Epokę lodowcową”, „Dzień Niepodległości” i dziesiątki innych dokrętek. Nie czekamy natomiast na prawdziwe dzieło. Dlaczego? Bo prawdziwe dzieło zaskakuje. Jest nie do przewidzenia. I dlatego jest dziełem.:

c6

Z telewizją była dziś kołomyja, bo nie mogli się dodzwonić. Powód prosty: operator wymienił mi stary telefon na dość wypasionego smartfona. Na moje nieszczęście, bo za nic nie umiałem go obsłużyć. I dalej nie bardzo potrafię. A tu Święta, życzenia itd. Przypominam, że nowy telewizor czekał na uruchomienie dwa tygodnie. I, oczywiście, to nie ja go uruchomiłem.

Pewien poznański dziennikarz zbierał anegdoty do książki o poznańskim PRL-u. Opowiedziałem m.in. o tym, że przyniosłem do wymiany gwarancyjnej magnetofon, który się zepsuł. Sprzedawca orzekł, że jest zbyt mało zepsuty, by go wymieniać na inny egzemplarz. Więc przez jakąś szczelinę wsadziłem nożyczki i przeciąłem ze dwa kabelki na chybił trafił. Teraz było już w porządku. Karykatura przedstawia tę scenę.:

c7

4 komentarze do “White horse

  1. Dwie rzeczy. Fajna ta dziennikarka TVN. I druga. Spacery nie działają czy ten piwny brzuszek to sprytna inwestycja?

    1. Oj tam, oj tam, do rzeźnika się wchodzi, a nie zagląda przez okno… 🙂
      To jest tylko zwiększona, erotyczna powierzchnia użytkowa.😄

  2. Szanowny Panie,
    Wesołych Świąt, zdrowia, uroczych ścieżek leśnych, polnych i łąkowych, szczęścia w znajdowaniu ciekawych miejsc wartych zapisania światłem i elektrycznością, i zawsze pełnych baków humoru, (który to często przelewam do własnego kanistra by mieć zapas na tę zwariowaną jazdę przez życie)
    życzy Panu wierny czytelnik Pańskich notatek,
    Michał

  3. Mili Państwo,
    odpowiedź zbiorcza, choć repartycyjna.
    Brzuszysko straszliwie zapuszczone. Zapuściło się samo. Kiedy tylko mogę, robię te 10 km po lesie. Dlatego za każdym razem to odnotowuję, publikuję zdjęcia, choć fotografuję w kółko te same lasy i jeziora. Żeby było odnotowane, że znowu tam byłem. Nie obżeram się, jak wszyscy praktykuję dietę. O piwie nie ma mowy, inne alkohole od przypadku do przypadku. I nic nie pomaga! Lekarze mówią: siedzący tryb życia, zwolniony metabolizm, bla, bla, bla. Ja doskonale rozumiem, że nadwaga skraca mi metrykę. Ale to już jest etap z przysłowia: „Co chlipnie, to przylipnie”.
    Powiększony metraż erotyczny pewnie były na rzeczy, gdybym ja – w moim wieku – nie musiał sprawdzać znaczenia terminu „erotyka” w słowniku. I to nie dlatego, że mam krótką pamięć…
    Panie Michale, pochlebia mi Pan. Ale – przypominam – czyta Pan to na własną odpowiedzialność. W amerykańskiej telewizji w podobnych razach ostrzegają: „Don’t try this at home!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *