Krótki objazd. W powietrzu pachnie nadchodzącą burzą. Statua Wolności.:
Wierzba, która rosła już zapewne z 50 lat przed moim urodzeniem.:
Niedoceniany element polskiego pejzażu – pokrzywy.:
I niezmiennie pogodne Jezioro Rosnowieckie.:
Zaszłości Centrum Rzeźby w Orońsku raz jeszcze. Pojechaliśmy tam głównie na ekspozycję rzeźb Henry’ego Moora. Moje najwcześniejsze kontakty z tym artystą datują się na rok może 1970, kiedy poznawałem świat kartkując strona po stronie Encyklopedię Podręczną PWN. I się dziwiłem, że takie dziwactwa ustawiają w plenerze na tym Zachodzie, bo u nas pomniki i rzeźby wyglądały wówczas całkiem inaczej. Teraz pstryknałem fotkę tej stronicy Encyklopedii, którą oglądałem pół wieku temu.:
I oryginalne „Moore’y” z Orońska. Dorota ogromnie się z tym postaciami identyfikowała.: