W.G. Sebald „Austerlitz”

W.G. Sebald „Austerlitz”:

Wiki: „Uznawany za jednego z największych niemieckich pisarzy XX wieku. W 2007 roku wymieniony przez byłego sekretarza Akademii Szwedzkiej Horacego Engdahla jako pisarz, który zasłużył na literackiego Nobla. Przedwczesna śmierć odebrała mu szansę na nagrodę”.

Z owego centralnego punktu, który na dworcu antwerpskim zajmuje zegar, można kontrolować ruchy wszystkich podróżnych, i odwrotnie, wszyscy podróżni muszą zerkać na zegar i według niego kierować swymi poczynaniami. Faktycznie – mówił Austerlitz – póki nie zsynchronizowano rozkładów jazdy, zegary w Lille albo Liège chodziły inaczej niż zegary w Gandawie albo Antwerpii i dopiero od ujednolicenia w połowie XIX wieku czas stał się niekwestionowanym panem świata.

Choćby architektura twierdz, której jeden z najwybitniejszych przykładów oglądać możemy w Antwerpii, dowodzi jasno, że chcąc zapobiec wtargnięciu wrogich mocy, zmuszeni jesteśmy sukcesywnie otaczać się coraz to nowymi zaporami ochronnymi, póki idea rozchodzących się na zewnątrz koncentrycznych pierścieni nie napotka naturalnych granic.

W praktyce działań wojennych jednak nawet gwiaździste twierdze, powszechnie budowane i udoskonalane w XVIII wieku, nie spełniły swego zadania, ponieważ uczepiwszy się tego schematu, nie pomyślano, że najpotężniejsze twierdze naturalnym trybem przyciągają też najpotężniejsze siły wroga, że oszańcowując się coraz bardziej, coraz głębiej popada się w defensywę i ostatecznie przychodzi nam z umocnionego wszelkimi sposobami miejsca patrzeć, jak nieprzyjacielskie siły, penetrując inny, przez siebie wybrany teren, całkiem zwyczajnie omijają szerokim łukiem nasze twierdze, zmienione w istne arsenały broni, ziejące gardzielami armat i w nadmiarze obsadzone załogą. Toteż nieraz zdarzało się, że właśnie opcja umocnień, zasadniczo – mówił Austerlitz – obciążona skłonnością do paranoidalnego dopracowywania szczegółów, kompromitowała się dokumentnie, dając nieskrępowany przystęp wrogim siłom, a co więcej, w miarę jak plany były coraz bardziej skomplikowane, wydłużał się też czas ich realizacji, więc rosło prawdopodobieństwo, że twierdze już w chwili wykończenia, jeżeli zgoła nie wcześniej, pozostaną daleko w tyle za tymczasem osiągniętym poziomem rozwoju artylerii i koncepcjami strategicznymi, stopniowo przechylającymi się ku poglądowi, że wszystko rozstrzyga się w ruchu, a nie w zastoju.

Ostatecznie człowiekowi pozostaje tylko zawrzeć wszystko to, czego nie wie, w śmiesznym zdaniu: „Bitwa toczyła się ze zmiennym szczęściem”, albo równie bezradnej i bezużytecznej enuncjacji. My wszyscy, także ci, którzy uważają, że nie pomijają nawet najdrobniejszych szczegółów, posługujemy się jedynie rekwizytami, już nieraz przez innych użytymi na scenie. Staramy się odtworzyć rzeczywistość, ale im bardziej się staramy, tym bardziej narzuca nam się spektakl, od niepamiętnych czasów wystawiany w teatrze historii: poległy dobosz, piechur przeszywający bagnetem innego piechura, gasnące oko konia, niewzruszony cesarz w otoczeniu generałów pośród zastygłego zgiełku walki.

Austerlitz powiedział, że jego zdaniem głosy, które niosą się w powietrzu po zapadnięciu ciemności i z których tylko nieliczne możemy pochwycić, wiodą swój własny żywot i stronią od dziennego światła jak nietoperze.

Przy jakiejś okazji Maximilian opowiadał, wspominała Vera – mówił Austerlitz – jak kiedyś, wczesnym latem 1933 roku po mityngu związkowym w Cieplicach, wybrał się w Góry Rudawskie i tam, w ogródku gospody, natknął się na paru wycieczkowiczów, którzy zrobili przedtem zakupy po niemieckiej stronie, a wśród tych sprawunków był też nowy rodzaj karmelków, z malinową, zatopioną w cukrowej masie i faktycznie rozpływającą się w ustach swastyką. Na widok nazistowskich przysmaków, powiedział Maximilian, od razu uświadomił sobie jasno, że Niemcy zreorganizują teraz całą produkcję, od przemysłu ciężkiego aż po takie cukierkowe bezguście, i to nie dlatego, że ktoś im kazał, ale spontanicznie, każdy na własną rękę, w upojeniu narodowym zrywem.

Nie sądzę – mówił Austerlitz – byśmy rozumieli prawa, które rządzą powrotem przeszłości, ale coraz mocniej przekonany jestem, że czasu w ogóle nie ma, są tylko różne, zazębiające się ze sobą wedle wyższych zasad stereometrii przestrzenie, pomiędzy którymi żywi i umarli mogą się przemieszczać, jeśli chcą, i im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej mi się wydaje, że my, jeszcze żywi, w oczach umarłych jesteśmy nierealnymi istotami, widzialnymi tylko czasem, w określonych warunkach świetlnych i atmosferycznych.

W drodze powrotnej do hotelu Marie opowiadała, trochę ku przestrodze, jak mi się zdawało – mówił Austerlitz – o duchowym zamroczeniu i obłędzie Schumanna, i jak na koniec, w zgiełku karnawału w Düsseldorfie, jednym susem skoczył przez barierę mostu do lodowatej wody Renu, skąd musieli go wyławiać dwaj rybacy. Potem żył jeszcze przez lata, mówiła Marie, w prywatnym zakładzie dla chorych umysłowo w Bonn czy w Bad Godesberg, gdzie co jakiś czas odwiedzała go Clara z młodym Brahmsem, a ponieważ całkiem odwrócił się od świata, nucił sobie fałszywie coś pod nosem i nie można było się z nim porozumieć, przeważnie tylko zaglądała do niego przez otwór w drzwiach pokoju.

Kiedy na przykład idąc przez miasto, zaglądam na jedno z tych cichych podwórek, gdzie od dziesiątków lat nic się nie zmieniło, czuję niemal cieleśnie, jak strumień czasu spowalnia w polu grawitacji zapomnianych rzeczy. Wydaje mi się wtedy, że wszystkie chwile naszego życia dane są naraz w przestrzeni, jak gdyby przyszłe zdarzenia już istniały, i chodzi tylko o to, byśmy wreszcie znaleźli do nich drogę, tak jak na zaproszenie docieramy o określonej godzinie do określonego domu. A czy nie można sobie wyobrazić – ciągnął Austerlitz – że mamy umówione spotkania także w przeszłości, w tym, co już było i po większej części przeminęło, i mamy tam odszukać miejsca i osoby, które, niejako poza czasem, pozostają z nami w jakimś związku?

… granica między śmiercią a życiem jest bardziej przepuszczalna, niż zazwyczaj sądzimy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *