Vladislav Vancura „Kapryśne lato” 1926:
Podobno kwintesencja czeskości. Już czytałem, miło powrócić.
Cytaty:
Krokowe Wary są kąpieliskiem dziewiątej dopiero kategorii, słabego nasłonecznienia, nieczęstych przejaśnień, twardego podglebia i źródeł zgoła niegorących. Aa tam! Aczkolwiek bez kanalizacji, jest to miasto dobroduszne i poczciwe.
… śpiewem i krotochwilą rozpoczęła się akcja tej opowieści.
Niech pan popatrzy uważnie, majorze, nie wydaje się panu, że niebo zrudziało i chyba zanosi się na deszcz? Chmury się kłębią, a prześwitujący lazur nie wydaje się w najlepszym gatunku!
Wylewać wino? – odparł kanonik. – Wylewać wino i kastrować książki to jednako ciężkie przestępstwo, drogi panie!
Wobec tej czeredy mizerot, co tu zjeżdża lato w lato, jeden postawny kapral z dwudziestego ósmego pułku to kąsek więcej niż nęcący, a ze mnie tylko słaba niewiasta.
Przed pięciu czy sześciu laty mieszkał tu profesor Uniwersytetu Karola, niebywały erudyta, brawurowy szermierz pióra, słowem, człowiek trzęsący starą i nową literaturą, a przy tym nie umiał powiedzieć, jaki jest numer kabiny, w której się rozebrał. Od tamtej pory uważam, że wykształcenie tego rodzaju to tylko zawada, jeśli chcemy się posługiwać żywą mową.
Magik Arnosztek nie przyłączał się do tej rozmowy. Stał oparty o barierkę pływalni, stał, założywszy nogę na nogę, patrzył i ćmił papierosa. Słowem, stał, patrząc, i patrzył, stojąc.
Dziewczyna o prostym imieniu Anna…
… kłopotliwy fakt, o którym lepiej milczeć, niż mówić.
Podręczniki dobrego wychowania potępiają szeptanie na ucho w towarzystwie. Temu występkowi dostało się za swoje we wszystkich katechizmach i od ich czasów nikt nie waży się mówić szeptem poza kościołem i ubikacją publiczną.
… one tylko umieją skazić starodawne rody, wchodząc bez najmniejszego trudu w krzyżówki ze szlachtą i wydając na świat czytelników książeczek oszczędnościowych.
Ach, ten wyuzdany poeta! Ach, ta literatura!
Kiedyż literatura piękna wyjdzie poza burdy i burdele? Kiedy zarzuci śpiewanki i niskie powszednie tematy? Kiedy się zwróci ku nieskazitelnym cnotom obywatelskim?
… zmrok się wzdymał jak żałobna chorągiew.
… przydałoby się usłyszeć miodopłynną muzykę rozumu.
Jak pięknie jest rachować dni tylko do trzech i mijać miasto za miastem!