Trzeźwość z marszu

Bruksela. Ten historyczny chłopczyk siusiał – jak podaje legenda – na wrogie, francuskie armaty. Teraz w restauracji przy Grote Markt siusia sokiem pomarańczowym ku uciesze konsumentów. A tak nawiasem: a gdyby w taki sposób wobec armat wroga zachowali się kosynierzy pod Racławicami?:

w1

Tym sokiem wszyscy popijają tu te ich słynne frytki i gofry. Nad starówką unosi się zapach przypalonego oleju. Zupełnie jak u nas, zresztą.:

w2

Poza tym sztuka. Miedzy innymi dlatego, że w Muzeum Narodowym jest klima, a na dworze +35. Więc sztuka fin de siecle’u. Na obrazach ptactwo równie smutne jak na polskich płótnach z epoki. Tylko – kto od kogo zgapił?:

w3

W galeriach już nie ma Klimy, ale za to jest interesująca sztuka z motywem kota.:

w4

Zżera mnie tęsknota za stronami rodzinnymi. A tam, w Rzeszowie, Marsz na Rzecz Trzeźwości. Nie ma w tym nic osobliwego. Rzeszów to od lat bastion trzeźwości. Zwracam tylko uwagę, że marsz objął patronatem miejscowy biskup ordynariusz – Jan Wątroba.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *