Bruksela. Ten historyczny chłopczyk siusiał – jak podaje legenda – na wrogie, francuskie armaty. Teraz w restauracji przy Grote Markt siusia sokiem pomarańczowym ku uciesze konsumentów. A tak nawiasem: a gdyby w taki sposób wobec armat wroga zachowali się kosynierzy pod Racławicami?:
Tym sokiem wszyscy popijają tu te ich słynne frytki i gofry. Nad starówką unosi się zapach przypalonego oleju. Zupełnie jak u nas, zresztą.:
Poza tym sztuka. Miedzy innymi dlatego, że w Muzeum Narodowym jest klima, a na dworze +35. Więc sztuka fin de siecle’u. Na obrazach ptactwo równie smutne jak na polskich płótnach z epoki. Tylko – kto od kogo zgapił?:
W galeriach już nie ma Klimy, ale za to jest interesująca sztuka z motywem kota.:
Zżera mnie tęsknota za stronami rodzinnymi. A tam, w Rzeszowie, Marsz na Rzecz Trzeźwości. Nie ma w tym nic osobliwego. Rzeszów to od lat bastion trzeźwości. Zwracam tylko uwagę, że marsz objął patronatem miejscowy biskup ordynariusz – Jan Wątroba.