Terry Hayes „Pielgrzym”

Terry Hayes „Pielgrzym”:

Political fiction, okropnie długie, ale trzymające przy książce. Page turner. Samotny islamski lekarz zamierza zarazić obywateli Stanów czarną ospą. Przy okazji sporo dobrze zdokumentowanych realiów.
Cytaty:

W miejscach takich jak to, ‌gdzie ‌ma się wrażenie, że ‌zło ‌wciąż lepi się do ścian, umysł dryfuje niekiedy ku dziwnym terytoriom. Rozmyślania o młodej kobiecie bez twarzy obudziły ni stąd, ni zowąd skojarzenie ze starym kawałkiem Lennona i McCartneya, tym o Eleanor Rigby, kobiecie, która noszoną na co dzień twarz trzymała w słoju przy drzwiach.

… słowo, które przeniosłem na inną półkę pamięci.

– Według tak zwanej aktorki z pokoju sto czternaście, babka codziennie wyglądała inaczej. Jednego dnia Marilyn Monroe, innego Marilyn Manson, a czasem nawet obie wersje jednego dnia.

Sprawczyni najwyraźniej doskonale pojęła kluczową koncepcję, która jakoś umyka większości jej kolegów po fachu: nigdy nie aresztowano nikogo z powodu morderstwa; ludzi aresztuje się dlatego, że go porządnie nie zaplanowali.

… w naszej agencji pracowali najbystrzejsi z bystrych. Nasi ludzie po prostu musieli tacy być, skoro mieli tropić przestępców wśród najlepszych tajnych operatorów na świecie. Lata szkolenia nauczyły naszych przeciwników kłamać i stosować uniki; żegnać się bez pozostawiania śladów; przykładać rękę do wszystkiego i nigdzie nie zostawiać odcisków palców. Łowcy, którzy mieli ich ścigać, musieli umieć jeszcze więcej, zawsze być o krok przed nimi. Presja była ogromna, czasem nieznośna, nic więc dziwnego, że mieliśmy w Dywizji najwyższy odsetek samobójstw ze wszystkich agencji rządowych, poza pocztą.

… coś, co powiedziano kiedyś o Billu Clintonie: że jeszcze nigdy nie spotkał kobiety, która by mu się nie spodobała.

– Wyszka – odpowiedziałem. Obaj wiedzieliśmy, że ten popularny w KGB zwrot oznacza „najwyższy wymiar kary”.

– Jeśli nie liczyć zdrady – rzekł – był świetnym agentem. Jednym z najlepszych. Spojrzałem mu w oczy. – Można to i tak ująć – odparłem. – Jeśli nie liczyć bomby, szósty sierpnia był zapewne uroczym dniem w Hiroszimie.

… wypowiedziałem tylko trzy słowa do mężczyzny siedzącego w kawiarni na klifie: – To ty, Reno? – Pomyłka – odpowiedział i rozłączył się. Jean Reno to aktor, który grał zabójcę w filmie Leon zawodowiec, a dowódca ekipy wiedział, że moje pytanie oznacza wyrok śmierci.

… a choć miewałem liczne romanse z innymi substancjami, inteligencja zawsze była narkotykiem, który kręcił mnie najbardziej.

– Gdy człowiek dostatecznie głęboko zejdzie w ciemność, nic już nie jest takie jak dawniej

… wysyłałem mu jednoznaczny komunikat: Ściana Płaczu jest w Jerozolimie, więc darujmy sobie.

– Rozumiem, Ben, że nie chcesz żyć w takim świecie. Zgoda. Ale, jak mawiają, zamierzasz przeklinać ciemność czy zapalić świeczkę?

Gdyby nie umieszczono bomby akurat pod solidnym dębowym stołem w sali odpraw Hitlera. Gdyby car nie kazał zlikwidować brata Lenina. Gdyby tylko… A przecież ponure doświadczenie uczy, że nie można polegać na boskiej interwencji, że los równie często jak dobrym sprzyja złym.

Na przestrzeni dziejów spowodowała więcej zgonów niż cokolwiek innego, nie wyłączając wojen. Jeszcze w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku zabijała ponad dwa miliony ludzi rocznie; innymi słowy, co trzy lata fundowała światu holokaust. Naukowcy znali ją pod łacińską nazwą Variola vera, większość ludzi – jako ospę prawdziwą albo czarną ospę.

Ludzie nowych czasów kochali Wielkie Litery. Wielką Literą pisali Naród. Wielką Literą Wielką Rodzinę. Wielką Literą Dziecko pod Sercem. Moja Córa, pisali, moja Małżonka, pisali, mój Papież, mój Bohater, mój Przewodniczący. Wszystko Wielką Literą. Wierną Literą.

Saracen czytał kiedyś, że jest to możliwe, a teraz wznowił poszukiwania i po dwóch godzinach znalazł w Internecie kompletny genom wirusa czarnej ospy. Niegdyś był to jeden z najpilniej strzeżonych sekretów w branży, teraz genetyczna mapa – jak na ironię – padła ofiarą prawdziwej eksplozji zainteresowania biologią, a także światowej tendencji do publikowania skomplikowanych prac naukowych w Internecie. Nikt już nie pilnował takich sekretów, potencjalnie śmiertelnie niebezpieczne informacje wyciekały nieustannie.

Oto nieupiększona prawda: bez skutecznej szczepionki żaden kraj na świecie nie przetrwa zorganizowanego ataku z wykorzystaniem wirusa czarnej ospy – nawet ten, który ma trzysta dziesięć milionów obywateli odpowiedzialnych za wytwarzanie pięćdziesięciu procent światowego bogactwa, na dodatek posiadający broń jądrową w ilości wystarczającej do stukrotnego zniszczenia planety. Ze Stanów Zjednoczonych pochodzi też więcej noblistów niż z jakiegokolwiek innego państwa – a jednak nawet tak potężny kraj byłby kompletnie bezbronny wobec wirusa Variola major…

… generałowie zawsze toczą poprzednią wojnę, nigdy następną.

Otóż przekonał się, że kiedy miliony ludzi, cały system polityczny, niezliczone zastępy pobożnych obywateli, wszyscy oni mówią jednym głosem, że cię zabiją, to powinieneś ich słuchać. Szept Śmierci odwrócił głowę, by na mnie spojrzeć. – I to miałeś na myśli? Że słuchałeś, co mówią muzułmańscy fundamentaliści? – Tak. Słuchałem bomb wybuchających w naszych ambasadach, tłumów wrzaskiem domagających się krwi, mułłów wydających wyroki śmierci, przywódców nawołujących do dżihadu. Oni palą książki, Dave. W niektórych częściach islamskiego świata temperatura nienawiści przekroczyła punkt wrzenia. A ja tego słuchałem.

… miałem przed sobą dwie godziny snu przed bardzo daleką podróżą. Dziękujmy Bogu za adrenalinę, pomyślałem.

Spojrzał na mnie tak, jakbym zapomniał wziąć lekarstwo.

… zmieściłby się w pudełku po butach.

Facet z Hindukuszu był niewątpliwie pierwszym z nowego pokolenia islamskich fanatyków: inteligentnym, wykształconym, zaznajomionym ze zdobyczami techniki. Przy kimś takim porywacze z jedenastego września wydawali się zwykłymi zbirami i burakami, którymi zresztą byli. Nareszcie Zachód napotkał przeciwnika godnego swych lęków. W głębi duszy uważałem, że oto dostrzegliśmy oblicze przyszłości i już wkrótce zatęsknimy za starymi, dobrymi czasami, kiedy naszym największym zmartwieniem byli zamachowcy-samobójcy i porywacze samolotów.

– Pan sobie przyrządza ze mnie jaja.

Powiedzieć, że była bystra, to za mało, była samowystarczalna

.. miał wystarczające doświadczenie; nie potrzebował kredy i tablicy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *