Radio Merkury, środa 14 września 2016

Mili Państwo,

Dziś 258 dzień roku. I życzymy, by był lepszy niż 257.
Z życzeniami do Bernarda, ale bez wierszyka, bo do Bernarda rymuje nam się tylko musztarda, a po co.

Straszliwie zawstydził nas Pan Prezydent, bo tak pięknie czytał „Quovadis?”, a my tu takie pitu-pitu. Ale już się poprawiamy, sięgamy do klasyki literatury polskiej. Oto „Placówka” Bolesława Prusa. Józef Ślimak idzie do dworu, aby jaśnie dziedzić wypuścił mu łąkę w arendę. Czytamy: „Odszedłem se od okna i postojałem krzynę czasu wedle kuchni. Słyszę, rwetes okrutny, ogień palą jak w kuźni, masło skwierczy. Naraz patrzę — wylatuje z kuchni Ignac Kempiarz, co jest we dworze za kuchtę, ale taki ci nieborak pojuszony, jakby go kto siekierą dziabnął. Wołam: „Ignac! la Boga, a z ciebie kto tak farbę puścił?”. „Nie ze mnie to — on mówi — ino mi kucharz dał w pysk zarzniętym kaczorem i tak mnie osmarowało”.
A teraz cofamy się do tyłu, jak mawiają sprawozdawcy sportowi, i przebiegamy wzrokiem, jakie to rozrywki uprawiali nasi rodacy w ponurych latach 80. Kiedy coś takiego jak Facebook jeszcze nikomu się nie śniło. Powszechny był pociąg do negliżu. Do krakowskiej wystawy aktów „Venus” włamywano się na dziesiątki sposobów, kradnąc w sumie 1500 fotogramów. Sądy wydawały wyroki od 6 miesięcy do półtora roku.. A propos rozrywką dekady stało się bywanie na plażach dla naturystów. W Polsce funkcjonowało blisko 30 takich plaż  – do najczęściej odwiedzanych należały: Chałupy, Rowy, Łeba. Organizowano nie tylko „letnie nagie pikniki”, ale też „zimowe spotkania w koedukacyjnej saunie”. Saunami dysponowały jednak niemal wyłącznie „orbisowskie” hotele w dużych miastach. Z turystyką było krucho, zwłaszcza z zarobkową. Jeszcze w 1989 roku w społecznej kolejce po wizę amerykańską zapisanych było blisko 50 tys. osób, a ambasada przyjmowała dziennie 300 podań. Jak się nie udało z wizą, poprawiano sobie nastrój w kraju. W 1982 roku powstało pierwsze Biuro Heraldyki Polskiej. Za 600 zł. sporządzano i wysyłano pełny opis szlacheckiego rodowodu – o ile nazwisko znajdowało się w księgach herbowych. Podejrzewam, że jeżeli nazwisko się tam nie znajdowało, to też, tylko trzeba było więcej zapłacić. Najwięcej próśb o szlachecki rodowód płynęło z robotniczego Śląska. Sławę zyskiwały osoby utrzymujące kontakty z UFO. W 1984 roku w Krakowie powstało Bractwo Supir, którego członkowie twierdzili, że kontaktują się z kosmitami drogą tzw. studni kosmicznych. Kilku z braci wskoczyło do studni i do dziś poszukują ich w sprawie zaległych alimentów albo i zwyczajnie – listem gończym.

Wskakuję i ja –
Wiesław Kot

radiomerkury

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *