Jesteśmy u znajomych. Ich kilkuletnia córeczka Ala nie umie jeszcze czytać, ale dość długą bajkę o królewnie Śnieżce „czyta” słowo w słowo. Bo do bajki dołączona była płyta, której słuchała co wieczór. Na końcu bajki dodaje: „-Czytała Anna Dymna”. Ja w jej wieku znałem na pamięć bajkę o Nowej Hucie: „Wielka bieda była, niskie chaty były, niedaleko Wisły, obok wsi Mogiły”.
U znajomych biorę do ręki gazetkę parafialną „Dobra Nowina”, wydawaną przez parafię Poznań Ogrody. I widzę, że redaktorzy strzelają sobie w stopę. Bo połowę kolumny zajmuje tam wybity wielka czcionką apel: „Prosimy nie czytać gazety podczas Mszy św.”
Znajoma była zmuszona uczestniczyć w zebraniu i żali się, że ciągnęło się niemiłosiernie, bo jego uczestniczki mówiły po trzy razy to samo. Znam ten gatunek ludzi – jak czegoś nie powie pięć razy, to uważa, że nic nie powiedział. Bo sam też musi usłyszeć to samo ze trzy razy, żeby do niego dotarło.