Z Dorotą na spacerze w ostępach Wielkopolskiego Parku Narodowego. Nagle w krzakach dostrzegamy coś białego. Podchodzimy bliżej, a tam panna młoda w długiej białej sukni, obok pan młody we fraku, pod muchą. I fotograf. Ślubna sesja zdjęciowa. Owszem robią takie, ale w Poznaniu przed Operą albo na stopniach Zamku. Ale w lesie, w krzakach, w głuszy? No tak, ale może te krzaki mają dla związku tych dwojga jakieś szczególne znaczenie. Więc po co się fotografować w sztampowych dekoracjach? Lepiej
tam, gdzie się coś ważnego wydarzyło…
W poznańskiej dzielnicy Ogrody widzę restaurację, która nazywa się Las Ogrodas. Można by to po polsku, ale po hiszpańsku brzmi znacznie bardziej światowo.
Na dość ruchliwym skrzyżowaniu na Górczynie w nocy wyrósł okazały krzyż. Ze sztucznymi kwiatami, lampionami itd. Pewnie ktoś oddał życie na pasach albo na zakręcie. Bardzo to dekoracyjne, więc wszyscy kierowcy zamiast gapić się na to, co przed nimi, gapią się na ten krzyż. Niebawem stanie następny.
Niewyobrażalna tragedia na włoskiej Lampeduzie. Nielegalni imigranci z Afryki potopili się w liczbie kilkuset. I teraz – jak zareagował włoski premier. Przyznał włoskie obywatelstwo – ale tym poległym, pośmiertnie. A na tych, którzy ocaleli chce nałożyć przepisaną prawem karę pięciu tysięcy Euro. Oczywiście ci biedacy tyle nie mają, zwłaszcza, że na transport wydali po 1500 dolarów. O obywatelstwie włoskim ani marzyć.
Telefonuje dziennikarz portalu „Na temat” z pytaniem jak ugryźć kwestię molestowania nieletniej przez Polańskiego. Odpowiadam, że tak jak molestowanie w wykonaniu kogokolwiek innego. Bo jeżeli założymy, że Polański jest utalentowanym reżyserem i w związku z tym jemu wolno więcej… Na przykład molestować. No to reżyserowi bardziej wybitnemu niż Polański powinno być wolno nie tylko obcować z nieletnią, ale – bo ja wiem – nawet zabić.