Polski rynek mediów jest upartyjniony, zantagonizowany, przeżarty niechęcią i nienawiścią. Za karę antagoniści jedni drugich nie czytają. „Ja tego nie czytam, ja tego nie oglądam” – widzę raz po raz. Bojkotuję za poglądy, nie za jakość tekstów. Bo jak jestem – przykładowo – konserwatystą, to nie powinienem czytywać innych pism niż konserwatywne. Bo jeszcze mnie przekonają. Co tu dużo mówić: tak tępak, utwierdza się w swej tępocie. Mnie się całe życie wydawało, że można czytać, można oglądać, a poglądy mieć przeciwne do tych, o których się czyta. Ale warto poznać bodaj sposób myślenia przeciwnika, jego świat pojęciowy itd. A tak – poglądy biorą się z czytania w kółko tego samego. I czy to jeszcze są poglądy?
Czytam jakiś życiorys w Wikipedii. Obok rubryki „Lata życia” jest tez rubryka „Lata aktywności”. Więc spodziewam się, iż niebawem pojawi się rubryka „Lata bezproduktywności”, „Lata zmarnowane”, „Lata starczego niedołęstwa”.
Walka ze złogami PRL-u trwa. Czytelnik „Niedzieli” wykrył je w przedszkolu. Dzieciaki śpiewają tam nie tylko „Pada śnieg” na melodie „Jingle Bells”, ale też „Zapamiętaj sobie – dzisiaj jest Dzień Kobiet” – w sumie komunistyczne święto. A najgorsze, że w repertuarze jest także radziecka piosenka indoktrynująca: „Zawsze niech będzie słońce”. Czytelnik apeluje o wykorzystywanie rodzimych piosenek, które „mogłyby wykształcić godność, honor, człowieczeństwo oraz szacunek do Polski”. Niestety, nie podaje tytułów…
Internet o biskupach, którzy obficie wypowiadają się o tęczy: „Ich wiara jest jak figura Chrystusa ze Świebodzina: z zewnątrz beton w środku pustka.”
Burmistrz Goleniowa zapowiada zawierzenie miasta Chrystusowi. I zastrzega, że robi to jako burmistrz, ale jednakowoż głównie jako osoba prywatna. Internet radzi: „Może ewentualnie zawierzyć gminę Jarosławowi Kaczyńskiemu. W końcu też zbawiciel”.