Jezioro Rosnowieckie, dzień jak co dzień.:
Niemal co dzień zdarzają się uwikłania osobliwe. Otóż właśnie zostałem poproszony o nagranie filmiku z okazji otrzmania przez poznański balet nowej siedziby. Radio prosiło o wypowiedź na temat sztuki generowanej przez komputer. A młody kolekcjoner autografów poprosił o mój podpis. W każdym przypadku wywiązałem się, jak umiałem.
Z trasy. Przemyśl. Pięknie odnowiony dworzec kolejowy, na którym bywał dzielny wojak Szwejk. Muzeum Fajek i Dzwonów w wieży miejskiej – jak by kto był fanem jednego i drugiego, wystarczy wejść piętro wyżej. Poza tym – jak u biskupa Krasickiego – „klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki”.:
Niepodal – Fredropol (założony przez rodzinę Aleksandra F.).:
I nasza bliska krewna – Kalwaria Pacławska. Szerzy się tu kult sługi Bożego ojca Wenantego Katarzyńca. W samochodzie Dorota poczytała mi o nim sporo. Ten zakonnik – proszę sobie wyobrazić – złożył śluby, iż nie będzie pił wódki! Ludzie, przecież są chyba jakieś granice umartwienia i pokuty!: