Marcin Wicha „Kierunek zwiedzania”

Marcin Wicha „Kierunek zwiedzania”:

Esej o osobie i sztuce Kazimierza Malewicza.
Cytaty:

Kiedy wreszcie umiera, Związek Artystów przyznaje pewną kwotę na organizację pogrzebu. Leży w specjalnie zaprojektowanej trumnie. Skrzynia ma przekrój dwunastokąta. Obok czarny kwadrat i białe mieczyki.

Może nie był wystarczająco Polakiem, jak na Polskę. Może, jak na Polskę, nikt nie jest wystarczająco Polakiem.

Malewicz zawsze jest tym, na kogo czekają. W tym sensie jest oszustem, geniuszem i hochsztaplerem. Drugorzędnym malarzem i wielkim artystą.

Zirytowany Lenin już w 1918 roku pisał (znajdziecie tę notatkę w którymś z tomów jego „Dzieł zebranych”, dziś wykładają nimi ściany w pizzeriach): „wysiec, wychłostać Łunaczarskiego z futurystów.” Łunaczarski był ludowym komisarzem oświaty. Odpowiadał za edukację i kulturę.

Ileż on później gadał o tym obrazie, ile o nim pisał! Na ile sposobów próbował go opowiedzieć! Był jak agent handlowy, który próbuje opchnąć swój towar. Komu to nie próbował go sprzedać! Prawosławnym jako ikonę, Żydom jako Szechinę, bolszewikom wciskał, że to nagrobek Iljicza.

Malewicz ogłasza przejście przez zero sztuki. Podczas publicznego wykładu na zakończenie wystawy „0, 10” autor nazywa kwadrat „żywym królewskim dziecięciem, latoroślą czwartego wymiaru i zmartwychwstałym Chrystusem”.

Nie ma wspanialszych obrazów niż te, które stworzyły się same. Obrazów zapisanych przez czas, obojętność, przypadek.

Malewicz odnosił się do Boga ze zrozumieniem. Uważał go za kolegę po fachu.

Walka o wolność, gdy się raz zaczyna, z ojca krwią spada dziedzictwem na syna. (Razem z nadkwasotą, nadciśnieniem, niesmakiem w ustach).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *