Magdalena Grochowska „Wytrąceni z milczenia”

Magdalena Grochowska „Wytrąceni z milczenia”:

Stefan Jaracz, Janusz Warmiński
Cytaty:

Na ostatnie próby Chorego z urojenia Jaracz ściąga szemrane typy z Powiśla. Kiedy zaczynają chichotać, oddycha z ulgą. A gdy salę obiega rechot, decyduje: „Pojutrze premiera”.

Jaracz mieszkał dwa kroki stąd, przy Czerwonego Krzyża 14 m. 29, czwarte piętro. Aresztowany 1 kwietnia 1941 roku w odwecie za likwidację Igo Syma – przedwojennego gwiazdora filmowego i niemieckiego agenta. W Oświęcimiu spotyka Schillera. Wychodzi po sześciu tygodniach z gruźlicą, odtąd powoli umiera. Zdąży jeszcze w 1945 roku zaapelować do ministra kultury o ostrożność w ocenie artystów, którzy współpracowali z teatrami koncesjonowanymi przez Niemców. – Zwracał uwagę – mówi profesor Barbara Lasocka – że weryfikacja według szablonu „współpracował – winien” może być krzywdząca, bo jedna sprawa nierówna drugiej. Na spotkaniach okupacyjnej Tajnej Rady Teatralnej powtarzał, że nie od wszystkich ludzi można jednakowo żądać bohaterstwa.

Premiera Interwencji Sławina (o tym, jak biali próbują zdławić władzę radziecką) odbyła się 22 lipca 1951 roku, trwała do czwartej rano, zakończyła się klapą. Jeszcze sto cztery razy zagrali tę sztukę. Na widowni siedziały bileterki, szatniarki, związki zawodowe i żołnierze. Chrapali i śmierdzieli…

Aktorzy Nowego w Łodzi idą do fabryki Wifamy, by uczyć się od robotników, jak zagrać pracę ślusarza. W listopadzie 1949 roku występują z premierą produkcyjniaka Brygada szlifierza Karhana w inscenizacji Dejmka i Warmińskiego.

Półtora roku później wystawił swoją kolejną sztukę Chwasty (Anna Sadowska ze spółdzielni produkcyjnej Czerwony Sztandar walczy z kliką intrygantów). „Chwasty uczą czujności” – napisano w posłowiu wydania książkowego.

Pomimo cenzury system PRL w pewnym sensie sprzyjał atrakcyjności teatru – mówi Władysław Kowalski. – Ludzie chcieli usłyszeć, że ustrój jest zły. Czy graliśmy klasykę, czy sztukę współczesną wszystko się widzowi kojarzyło z polityką. Im więcej aluzji wypowiadał aktor, tym lepszą – zdaniem publiczności – tworzył kreację. A władza podlizywała się aktorom, zależało jej na nas, bo to my nieśliśmy słowo w lud. Poklepywała nas po plecach, chciała kupić i często kupowała przydziałami na mieszkania i małe fiaty. Jednocześnie mówiła: przecież macie teatry Warmińskiego, Axera, Hübnera, więc nie przesadzajcie z tym zamordyzmem.

„Jakżeż trudno w tym teatrze pracować – powiedział. – Co to za teatr, jeśli ja tygodniami nie mogę zebrać aktorów na próbę, bo scena jest ich ostatnim miejscem pracy. A przecież nie mogę im też powiedzieć: nie idź, nie zarób w telewizji czy reklamie”. Bolał nad tym, że ta nowa Polska nie sprzyja spokojnemu tworzeniu.

Spotkał kiedyś na Powązkach Henryka Łapińskiego. Szli razem aleją. – Panie Henryku – powiedział Warmiński – przecież my nie umiemy nic innego robić, tylko teatr. Tam też musi być jakieś Ateneum.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *