Magdalena Grochowska „Wytrąceni z milczenia”:
Maria i Stanisław Ossowscy
Maria zamawiała w bibliotece książkę. I nie mogła się jej doczekać. Uczucie jak przed miłosną schadzką, opowiadała po latach.
„Pracownik naukowy to taki człowiek, do którego zawodowych obowiązków należy brak posłuszeństwa w myśleniu – pisał Stanisław Ossowski w 1957 roku. – […] Na tym polega jego służba społeczna. […] Nie wolno mu być posłusznym ani synodowi, ani komitetowi, ani ministrowi, ani cesarzowi, ani Panu Bogu”.
Według chrześcijaństwa erotyka jest czymś nieczystym. Lecz jednocześnie – szczególnie ważnym, „skoro prowadzenie się kobiety decydowało całkowicie przez tyle stuleci o jej moralnym prestiżu”. Blisko dziesięć lat później konstatowała, że czystość płciowa nie stanowi już głównej ozdoby kobiety; może ona mieć inne walory, jak choćby doskonałość w pracy zawodowej.
Wiosną 1927 roku wstępuje do Związku Inteligencji Socjalistycznej. Tego lata jechał pociągiem z Ustronia w wagonie trzeciej klasy, choć kupił bilet w drugiej. Czuł niechęć do „burżujskich form życia”.
Czytał Stalina „Marksizm i kwestia narodowa”. Zastanawiał się nad zagadnieniem braterstwa ludów. W tym czasie komisarz polityczny usuwał z jego pracowni zakazane książki Bucharina i Trockiego.
W druku konspiracyjnym Maria analizowała z niepokojem, jak głęboko wojna demoralizuje Polaków. Rozhandlowanie społeczeństwa szerzy postawy bezwzględności i podstępu; coraz trudniej o przysługę. Charakterystyczne, że łatwiej o niedokładną wagę kaszy u pań „z dobrego domu” niż u przekupki… Chęć użycia, wzmożona religijność, apatyczny fatalizm.
Jeżeli czyjaś klęska przyniesie komuś korzyść, to […] zjawia się często ochota do przekonania siebie i innych, że owa klęska była moralnie uzasadniona”. Tak mogą myśleć właściciele pożydowskich sklepów; ci, którym dokuczała niegdyś żydowska konkurencja.
Stanisław właśnie wysłuchał Beethovena. Pisze z ironią: jak można dawać u nas IX symfonię, przecież rozładowuje walkę klasową i odwraca uwagę od planu sześcioletniego!