Łukasz Barys „Kości, które nosisz w kieszeni”

Łukasz Barys „Kości, które nosisz w kieszeni”:

Biedne i przemocowe dzieciństwo. Tym razem w Pabianicach.
Cytaty:

… i zamykała się w sobie jak serwer, któremu pięćdziesiąt razy wbiło się złe hasło.

Głównie siedzę w domu i się smucę, patrzę przez okno i czekam na księżyc, któremu na imię Lukoil.

Babcia nie rozumiała, że ludzie mają inne zainteresowania, wolą uprawiać ogródek niż stare kości. A że nas żadne zainteresowania się nie imają, to chodzimy po cmentarzu, bo na tenisa, basen, plastykę i harcerstwo nas nie stać. – Cmentarze to kina dla biedaków – mówiła

W okresach napięć chodził popracować tu i tam – dekorował centra handlowe przed świętami albo sam robił za Mikołaja, kiedy ten się nie zjawił w robocie. Po nowym roku jeździł trochę z pizzą, ale niestałe godziny pracy go zmęczyły. „Nie chcę zamienić się w robota” – mówił i padał na kanapę. Albo rzucał mądrościami w stylu: „Jeszcze nikt na etacie nie zdołał się dorobić”, „Sukces to kwestia nastawienia”, „Pracuj gdziekolwiek i kiedy chcesz”, „Nie szukaj pracy, tylko pieniędzy”, „Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać”.

W szkole nikt nie lubił ani Kamieni na szaniec, ani Reduty Ordona. Większość rozmów kręciła się wokół seksu. Ja bałam się seksu, więc nic nie mówiłam. Rozmawiano też o ziole i paleniu w plenerze. Chciałam sobie zapalić, ale nie miałam skąd wziąć. Jeden chłopak załatwił sobie towar i trafił do szpitala, bo diler zmieszał trawę z odświeżaczem do kibla. „Zdarza się” – mówiono w szkole.

Kiedy mama się obudziła, chciała zadzwonić do swoich konkubentów, ale nie pamiętała numeru do żadnego z nich, więc w końcu poprosiła o komórkę sąsiadkę, to znaczy wzięła tę komórkę ze stolika sąsiadki, bo ona leżała w pozycji mostu Karola w Pradze z buzią otwartą jak tatrzańska jaskinia i nie kontaktowała. Mama prędko wykręciła numer na klawiszach wielkich jak kostki czekolady.

… na onkologii ludziom zwisa, to nie ginekologia pełna wrzasku i patologii, bo dzieci rodzą dzieci, co się nikomu nie podoba, bo naraża budżet państwa na drukowanie pieniędzy, tu panuje elegancka atmosfera nicości.

Mam pięćdziesiąt lat, ale pamiętam z tego mniej niż połowę. Mówi się, że przez alkohol traci się pamięć – akurat może i dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *