Loosing Andy…

Las i kukurydza. Bez emocji.:

Jeszcze Słowacja. Poprad. Wcześniej Tatry minęliśmy bokiem, o czym wiedzieliśmy z mapy, bo i tak ich nie było widać, choć z Popradu zawsze rysowały się wspaniale. Idole muzyczni zmieniają się tu rzadko. Miałem wziąć coś z book crossingu. Nie znam czeskiego, ale „tak poczytać zawsze można”…:

Pojechalismy do miasteczka Medzilaborce, skąd wywodzili się rodzice Andy’ego Warhola i gdzie jest jego muzeum. Jednak po drodze było tyle objazdów związanych z remontami dróg, że zdążyliśmy „na gaszenie świec”. „Trzeba będzie powtórzyć… taką mam koncepcję”. Za to w krakowskim MOCAK-u jest cały pawilon o Andym autorstwa Krystiana Lupy, który nieco wynagradza.:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *