Krzysztof Kąkolewski „Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię”

Krzysztof Kąkolewski „Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię”:

Na sen.
Cytaty:

Szybko bowiem zorientowałem się, że mam przed sobą gotową opowieść, której autorem właściwie jest „Siwy”, do spółki jeszcze z sześcioma czy siedmioma osobami, które wzięły w niej udział, i że moja praca powinna polegać tylko na selekcji materiału i montażu, innym niż w aktach. Tam zgromadzone były kolejno, chronologicznie, zgodnie z rozwojem śledztwa, ze zwyczajami i przepisami obowiązującymi w służbie kryminalnej — tu powinny otrzymać inny, nadany przeze mnie porządek.

Na 39 lat życia mam 3 lata zaległego snu, ale za to dłużej żyłem świadomie.

Nigdy już tego nie odeśpię; musiałbym co najmniej rok spać po śmierci. Prawie nie znam Polski, bo w drodze zawsze spałem na tylnym siedzeniu wozu; sen miałem napoleoński: wystarczyły mi dwa zestawione fotele, biurko. Mam następujące zamiary: 1) zobaczyć chociaż kawałek globu, na którym dane mi było istnieć, choćby tylko Włochy, 2) przestudiować Buddę i Zaratustrę, o których tylko słyszałem, dowiedzieć się czegoś o. moim ew. życiu przyszłym, 3) może przejrzeć podręcznik wyższej matematyki? 4) napisać pamiętnik, który przyniósłby coś dzieciom — zaznaczam: — nie po to, by utrwalić sylwetkę ich ojca-bohatera, ale dla honorarium. Gdyby wydano go już po mojej śmierci — pieniądze przydałyby się dzieciom. Trochę w tym duchu zaczynam te notatki.

Miałem 15 lat, kiedy przyszło wyzwolenie, organizowano milicję, która w naszej osadzie nazywała się „Milicją ludową”. Mało kto kwapił się, ja, którego ominęła konspiracja, nade wszystko pragnąłem nosić broń. Ojciec wyrzucił mnie z domu, zamieszkałem na posterunku.

Jeszcze przed promocją, w czasie służby na dworcu w Warszawie, zauważyłem, że elektryczny wózek, który jeździ po peronach, zjechał z rampy i odjechał w ciemność. Poszedłem w tamtym kierunku. Nagle wyłonił się człowiek w mundurze kolejarza, który bez słowa wręczył mi paczkę banknotów, 500 000 na stare pieniądze. W ten sposób wykryliśmy jedną z największych afer kolejowych.

Jeden z uczestników pijaństwa przebywał w tej melinie od wielu tygodni, nie zdając sobie z tego sprawy ani nie pamiętając, gdzie był przez ten okres. Utracił poczucie czasu i nie orientował się, że jest lato, nie pamiętał też, który jest rok.

… płaszcz ortalionowy i okulary stanowiły przebranie użyte do zamaskowania się w czasie napadu. Sprawca wybrał najbardziej banalne ubranie, mundur, noszony przez przeciętnego Polaka — płaszcz ortalionowy. Sprawca nie nosi na co dzień takiego płaszcza, gdyż nie użyłby go jako przebrania.

… ma samochód, zarabia tyle, że stać go na to, żeby codziennie kupić sobie „Encyklopedię Radziecką”.

Szelągowski mawiał: „To mój zawód — nie dziwić się nigdy”.

Widywałam Ewę z nim i w ogóle przedtem znałam ją z widzenia, jak się zna wszystkie dziewczyny na pół etatach, czyli wie pan — minikurewki.

Od razu na stacji we Wronkach wyczułem obecność tego więzienia. Większość pasażerów to były kobiety z paczkami, które prawem zwyczajowym wspólnie, po cztery, wynajmowały taksówki. Ja z trzema ostatnimi kobietami wsiadłem do taksówki, która zdążyła zawrócić i robiła już drugi kurs do więzienia.

A więc stało się. Jestem pod obserwacją. Ciekaw jestem, kto zaalarmował moich dawnych szefów i który z nich to zarządził. Musieli ściągnąć tego człowieka z daleka. To było dobre o tyle, że przez półtorej godziny wahałem się, nie byłem pewien, czy ta buzia to wywiadowca, bo nie znam jej — natomiast jest złe, bo on gubi się w stolicy, jest nerwowy. Muszę czasem czekać na niego, nim mnie dogoni…

Można przestać na starość być urzędnikiem, nie można przestać być milicjantem, malarzem ani pisarzem.

W kamienicy przy Brukowej 4 zawsze mieszkała biedota (od pierwszego do szóstego piętra), męty (poddasze, sutereny mieszkalne) i dno nędzy (piwnice). Po wojnie dużo rodzin dostawało mieszkania i wynosiło się. Dzieci, które uczyły się — też wynosiły się.. Rzadko nawet odwiedzały rodziców.

— Patrzę, kto mógłby znać jej nazwisko — i dodał: — Wiem. Szatniarz w „Europejskim”. U niego jest poczta, można zostawić list do bywalców szlaku. Listy zwykle leżą na gablotce z papierosami, które sprzedaje szatniarz, i każdy, kto przychodzi, patrzy, czy nie ma do niego listu. Polecone szatniarz trzyma u siebie pod kontuarem, najważniejsze chowa do portfela. Dlatego zna masę nazwisk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *