Koniec „inżynierów dusz”

Nareszcie się wyrwałem. Szreniawa.:

Głos Wągrowiecki. O Alzheimerze jako nowym bohaterze filmowym.:

Warszawa, Katedra Św. Jana. Jeżeli chodzi o zasłużonych, to tłok tu straszny. Nawet ten antyklerykał Słowacki się załapał.:

I sarkofagi. Tylko dlaczego ci rycerze leżą po dwóch, w dodatku w dwuznacznych pozach?:

Krakowskie Przedmieście. Na kościele Św. Anny tablica ku czci Ładysława z Gielniowa. Ze trzy razy przejeżdżaliśmy przez Gielniów. Ładysław ma tam bardzo nowoczesny pomnik. Nigdy jakoś nie złożyło się, by przystanąć.:

I siedziba związków pisarskich. Lata temu, jak tylko wybrali nowego prezesa, zaraz leciałem robić z nim wywiad. Teraz to nawet psa z kulawą nogą nie obchodzi. „Inżynierowie dusz”…:

Muzeum Literatury. Na rocznicowych cukierkach jest Sienkiewicz.:

Odsłuchane w samochodzie. Wilkołaki i pokutujące duchy w powojennym Wrocławiu. Odrobinę z ducha „Mistrza i Małgorzaty”. Ale te idiotyzmy o wampirach nie do zniesienia. No i dwa razy za długie. Ale Dorota się uparła i wysłuchaliśmy do końca.:

Jeden komentarz do “Koniec „inżynierów dusz”

  1. A jak pomnik Słowackiego stanął na miejscu pomnika Dzierżyńskiego, to niektórzy Warszawiacy pytali: czy Słowacki miał coś wspólnego ze służbami specjalnymi?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *