Dziś, żeby dokonać najbardziej niezbędnych zakupów już o szóstej rano, wyjechałem z domu o piątej. Kiedy słońce podniosło się z mozołem, zauważyłem, że wieże WTC w Rosnówku stoją niezagrożone. Jednocześnie w serce ugodził mnie najbardziej przejmujący symbol szalejącej pandemii: pusty plac postojowy dla TIR-ów, zazwyczaj rojny i gwarny, na którym od lat wytrwale zacieśniała się przyjaźń polsko-bułgarska. A jezioro Rosnowieckie – trzyma się swoich brzegów na przekór wszystkiemu:
Z TVP2 dostałem do wglądu zmontowany wstęp do filmu „Niezwyciężony”. Raczej przypadkiem, bo nigdy mi nie przysyłają. I – poza wszystkim – zarośnięty jestem jak cap. Z wiadomego powodu. Ale z drugiej strony, gdybym się próbował ostrzyc sam, pewnie wszyscy patrzyliby wyłącznie na moją fryzurę…:
To zaś skojarzenie dotyczy pustego parkingu dla TiRów:
Już tylu chłopców odjechało z naszego pueblo, A wszyscy przysięgali swoim dziewczynom, Że wkrótce je do siebie zabiorą…
… żaden nie przysłał listu.
Ani nawet SMS-a.
Może dlatego, że nie umieją po bułgarsku.
Najwyżej trochę po francusku…
Co do fryzury – nie słodzi Pan?
Cóż, była koncepcja, żeby wziąć pióra na cukier. Ale nawet po ostatniej kampanii cukrowniczej nie ma na tyle słodyczy, żeby mi się podniosło…