Krótka chwila w Leroy Merlin. I od razu wzruszenie podchodzi do gardła. Szopka w żadnym kościele nie jest tak piękna jak ekspozycja świąteczna w supermarkecie.:
Zidentyfikowano właściciela ręki wyłowionej z Warty. Ja to przeczuwałem od pewnego czasu: „Dawno temu ja też zaufałem pewnej kobiecie. Wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz, co… I bym teraz, kurwa, nie miał ręki.”
„Społeczeństwo nie da się już ogłupiać tandetną propagandą i twierdzeniami marnej jakości >autorytetów<” – stwierdza Stanisław Kogut w Naszym Dzienniku. To mój ulubiony parlamentarzysta. Staram się nie przegapić żadnej jego wypowiedzi, ale najbardziej cenię go na żywo, zwłaszcza w telewizji.
Z mojego miasta. Ulicą 3-go Maja samochód jechał od krawężnika do krawężnika. Dokonano obywatelskiego zatrzymania kierowcy. Wydmuchał dwa promile. Internauta: „Jak się po pijaku nie umie samochodem jeżdzić – to się nie wsiada za kierownicę!”
Szanowny Panie,
zaglądam dzisiaj rano na Pańskiego bloga, a tu nic! Nie wiem, co niesie dzień! Pół dnia zmarnowane z powodu opóźnienia, proszę więcej tego nie robić:)
No my fault. Technical problems.
Zaraz, zaraz. Jakie pół dnia? Pojawiło się po 9. Trzeba wstawać o 7, a nie o 23. Wtedy będzie dziesiąta część dnia.
Też się bałem że nastąpiło wygaszanie bloga
Ja wierzyłam w Pana Wiesława, że nas nie opuścił 🙂
Ulga, no nie? A już tak po krawędzi było…
Mili Państwo,
Państwa zatroskanie przynosi mi zaszczyt. Niezasłużony.
Jutro nocujemy w Centrum Badań Kosmicznych (?) w stolicy. A tam, jak to w centrum naukowym, nie ma internetu, więc…
Bezustannie na coś czekamy. W poniedziałek czekamy na piątek, czekamy w kolejce do lekarza, czekamy na Święta… Na Pana też poczekamy, ale tylko do soboty 🙂
znaczy, mamy się nie bać?
To ja wobec tego pytam: Jak żyć? (odmiana od życia, nie od tylnej części ciała określanej po śląsku)
Szukając odpowiedzi na to pytanie, poszłam tropem Wieszcza, który tę sytuację przewidział, bo :
1) zamknięte drzwi od kaplicy (= Centrum Kosmiczne),
2) żadnej lampy, żadnej świcy (= brak internetu)
Pozostaje nam nucić sobie ku pokrzepieniu serc:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Kota nie ma 🙁
ale będzie 🙂
Cytuję z pamięci:
„Niech księżyca jasność blada
Szczelinami tu nie wpada”
– powiedziałem do Doroty. Zapuściła żaluzje.
Więc ja: „- Teraz wy, z najcięższym duchem,
coście śród tego padołu – ciemnoty…. (dalej nie pamiętam)”.
Nie szkodzi. Dorota też nie pamiętała, ale wiedziała, o co chodzi. Natychmiast wyjęła flaszkę.
Powinowactwo dusz wzmocnione wspólnotą flaszek. Romantyczność.
Przypomniało mi się. W moim wieku już się niczego >nie pamiętasię przypominatramwaju< jadącego na dół uczestnikom pomaga wsiąść brygada górali. Norma. Ale – muzyka z głośników, zachęcająca do piwa i Giewontu.
Zapamiętana podprogowo (Pani to uruchomiła!):
"Mojemu tacie ukradli gacie – bandyci
Niech se te gacie wsadzą bandyci – do rzyci!"
Jesteśmy na wczasach…
Oj, tak. Sagt mir wo die blumen sind.
„Rozmawiały młode gwiazdy
Nad Poznaniem nocą:
Czemu księżyc dziś tak jasny
I świeci tak mocno?
Księżyc na to im z uśmiechem
Swą odpowiedż przesłał:
-Świecę ludziom, którzy przez sen
Szepcą: Wiesław… Wiesław…”
Bo wczoraj to św. Wiesława było…
Ten Młynarski to więcej niż zaszczyt. Czuję się w najwyższym stopniu zażenowany.
Więc uzupełniam. Jestem: Wiesław Mieczysław. Dlaczego? Bo zostałem poczęty wiosną 1958 roku (ur. 2. 01. 1959). Do Jarosławia (Podkarpacie) nie dotarło jeszcze wówczas, że „polski październik” się skończył. I mój tato, który nigdy nie nauczył się czytać (tu nie ma żadnej przesady!), wciąż obstawiał tow. Wiesława, ale i tow. Mieczysława (oczywiście Moczara). I nazwał swojego syna najlepiej, jak umiał.