Jerzy Edigey – Spotkamy się w Matrózcsarda

Powieść Edigeya rozgrywa się w Budapeszcie. Amrykańscy i zachodnioniemieccy agenci nie cofną się przed niczym, by wykrać epokowy wynalazek polskich inżynierów. Dotyczący transportu towarów sypkich. Łajdaki!:

Cytacik:
W polskiej prasie ukazała się notatka, że trzej inżynierowie doko nali rewelacyjnego wynalazku. Zbudowali maszynę do wyładunku towarów sypkich przewożonych luzem. Takich jak cement, mąka, miał węglowy. Dotychczas sprawiało to masę kłopotów. Polski wynalazek skracał wyładunek i mechanizował cały proces. Pewien wielki koncern międzynarodowy zainteresował się tą notatką i zlecił im załatwić tę sprawę. — Komu „im”? — No „Albatrosowi”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *