Jerzy Edigey „Jedna noc w Carltonie”

Jerzy Edigey „Jedna noc w Carltonie”:

Bezcenne cytaty:

Zakopane, które jak magnes, ściąga nie tylko ludzi pragnących odpoczynku, ale i najrozmaitszych niebieskich ptaszków.

Ile ta biżuteria jest ostatecznie warta? – Tego nie wiemy – odpowiedział podporucznik – kierownik pensjonatu w rozmowie ze mną twierdził, że ponad 10 000 dolarów. – Przy takiej wartości przedmiotów, które można bodaj ukryć w jednej kieszeni, wszelkie normy i nasze pojęcia o uczciwości trzeba odrzucić na bok.

Poza tym jest ona farmaceutką i zna się trochę na medycynie. Dobrze obliczyła, w jaki sposób uderzyć, aby zabić lub ogłuszyć człowieka. Pułkownik uśmiechnął się. – Żadna wyższa wiedza nie jest do tego potrzebna. Wystarczy odpowiednio ciężki młotek i zamach ręki.

Przy takiej eksploatacji już po trzech latach telewizor nadaje się do wyrzucenia. – Ja mam starą „Wisłę” – ciągnął dalej pułkownik częstując inżyniera i podporucznika papierosami – małe to, ale jestem z niej zadowolony. A pan inżynier jaką ma markę? – W ogóle nie mam telewizora. Niepotrzebny kawalerowi. – Słusznie – roześmiał się pułkownik – kawaler ma inne przyjemności.

To podobno bardzo zdolny dziennikarz? – A jeszcze bardziej zarozumiały – odpowiedział pan Krabe. Zwłaszcza po ostatnich sukcesach jego książki. – Niezły kryminał – zauważył pułkownik. – Nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Po prostu zręcznie napisana historyjka. Burski tyle lat był reporterem sądowym, że na pewno z różnych prawdziwych zdarzeń powycinał najrozmaitsze fakty i skleił je w jedną całość.
Nie wiadomo, ile w tej książce jest pióra i atramentu, a ile kleju i nożyczek. – Ale powieść zdobyła duży rozgłos. – Powieść kryminalna to w ogóle żerowanie na najniższych gustach pospólstwa. Nie zazdroszczę panu Burskiemu takiej sławy. – Ciekaw jestem, czy książka będzie przetłumaczona na inne języki? – Burski aż ze skóry wychodzi, tak się o to stara. Ale wątpię.

Cel przestępstwa był jasny. Chodziło o zagarnięcie biżuterii wartości około miliona złotych. Motyw pieniężny jest tu zupełnie prosty. Pasuje do każdego z nas, także do mnie. Milion to w naszych warunkach kolosalna suma. Urządza każdego do końca życia. Uwalnia od trosk i kłopotów. Toteż każdy, kto wówczas znajdował się w „Carltonie” lub mógł się tam znajdować, musiał być przez nas podejrzany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *