Jerzy Bralczyk, Michał Ogórek „Na drugie Stanisław. Nowa księga imion”

Jerzy Bralczyk, Michał Ogórek „Na drugie Stanisław. Nowa księga imion”:

Spacerek po imionach i ich sławnych nosicielach.
Cytaty:

Z reguły dostaje się imię po kimś. Dawniej raczej po przodkach. Albo po bohaterach. Teraz raczej po bohaterach zbiorowej wyobraźni.

Aleksander Dumas syn, dodajmy, ten od „Damy Kameliowej”. W odróżnieniu od Dumasa ojca, też Aleksandra, o którym jednak nie mówi się ojciec. Chyba że „Trzech muszkieterów”. B W roku pańskim 1873 wystawiono mu komedię „Monsieur Alphonse”, której bohater trudni się głęboko i słusznie pogardzanym stręczycielstwem. Komedia odniosła sukces, przynajmniej leksykalny, bowiem wkrótce Alfons stał się alfonsem.

… adamici to taka szczególna sekta, która praktykowała nudyzm. O Bo w stroju Adama! B Właśnie, chodzili w stroju Adama. O W „Gazecie Wyborczej” strój Adamowy to raczej strój bardzo niedbały.

Bo przecież ten wiejski święty Antoni – najpopularniejsze dziś w Polsce męskie imię na „A” – to sama słodycz i nadzieja na to i owo. Zwłaszcza na owo, jak w „Piosence o zagubionym sercu”. B [nuci] Święty Antoni, Święty Antoni, Serce zgubiłam pod miedzą. Oj, co to będzie, święty Antoni, Gdy się sąsiedzi dowiedzą… O No właśnie. No bo o czym to jest piosenka? B Taka modlitwa do patrona rzeczy zagubionych o odzyskanie… O No właśnie, czego? Bo przecież to pierwsza piosenka, która tak wprost mówi o… jak to nazwać – nieskrępowanym seksie na wsi.

Ala, która miała kota. B Wcale nie miała! Ala miała Asa, a As to był pies Ali.

Ale teraz? Nawet Alan i Adrian popularniejsi są niż Andrzej.

A księżniczka Anna, która spadła z konia? Tylko z tego ją będziemy pamiętali, niestety.

Ja zawsze myślałem, że u Czerwonych Gitar to były dwie dziewczyny: Anna i Maria. Jedna smutną ma twarz, a druga wciąż patrzy w dal.

Ale żeby Bernard nie straszył i nie brzmiał tak twardo, został spolszczony. Więc mieliśmy Biernata, zwłaszcza z Lublina, który był co najmniej, że tak powiem, prawujem polszczyzny. Bo ojcem może nie był, nie ten poziom, nie te rymy – że zacytuję: Wilk na się owczą skórę wdział I pokorną postawę miał; Takoż się między owce wkradł, Tajemnie ich wiele pojadł.

Swego czasu kursował dowcip, mówiło się mianowicie, że cała wolna Polska jest rezultatem działania Bolka i Lolka. Czyli Wałęsy i papieża.

A są przecież tacy, którzy wpadają do więzienia jak na kawę i zaraz wychodzą.

Poza tym Czesław wydaje się strasznie démodé. Odkąd przeszedł do slangu młodzieżowego, już zupełnie jako imię wyszedł z użycia. Nawet Niemen rzadko tego imienia używał. Były płyty, które podpisywał po prostu Niemen. B Czesiek – w tej właśnie potocznej formie – jednoznacznie opisuje kogoś niespecjalnie rozgarniętego.

Ale Zbyszko ma jeszcze Jagienkę w odwodzie, co jest u Sienkiewicza stałym motywem, zresztą nie tylko u niego: kobiety się dzielą na anioły i takie z krwi i kości, które orzechy rozłupują, siadając. B Danusia nic by nie rozłupała. Kompletnie nic. O Ale nasza sympatia mimo to jest zawsze po jej stronie. To sama słodycz i myślę, że stąd Danusie czekoladki. Bez orzechów naturalnie. B

„Więcej Osmańczyka, mniej Grottgera i wszystko będzie cacy. To bardzo łatwo jest umierać, żyć trudniej, rzekł Horacy”. O To Gałczyński.

Wraz z Edkiem pojawia się ta fantastyczna obserwacja: „Człowiek myśli, że to jakaś rewolucja, że jakaś historia, a to tylko Edek!”. Ten cytat właściwie mówi nam wszystko o tak zwanych mechanizmach historii.

Jest taka ładna scena w „Listach z podróży” Przybory, kiedy to panowie, pod muchą już troszkę, chodzą między pomnikami Orzeszkowej i Mickiewicza. I uświadamiają sobie, że Orzeszkowa czytała Mickiewicza, a Mickiewicz nie czytał Orzeszkowej. I żeby zrekompensować to Orzeszkowej, zabierają jeden z wieńców, które były pod Mickiewiczem, i niosą Orzeszkowej – Elizie od Adama – za to, że nie czytał. Ja łączę się tu z Mickiewiczem i oddaję hołd mojej wielkiej nieznajomej Elizie Orzeszkowej. Już sam tytuł „Dziurdziowie” od jej twórczości odstrasza. Musiałbym długo żyć nad Niemnem, żeby przeczytać „Dziurdziów”.

Jak ktoś zauważył, nową arystokracją są teraz osoby występujące w telewizji. Z tego punktu widzenia prawdziwą arystokratką w PRL-u była Edyta. O Edyta Wojtczak! Tyle że co to za arystokracja, skoro wszyscy z nią byli po imieniu. Kiedy się mówiło „Edyta”, wiadomo było, o kogo chodzi.

Emilia kojarzy się z meblami, a przy okazji z taką niesłychanie gospodarną i zapobiegliwą osobą, która urządza mieszkania. Taka jest na przykład Emilia Krakowska, pamiętna odtwórczyni Jagny z „Chłopów”. Musiała swoją drogą w życiu zgromadzić sporo mebli, skoro była czterokrotnie zamężna. Kiedyś zapytano ją w jakimś wywiadzie, czy utrzymuje kontakty z byłymi mężami. Odpowiedziała: „Tylko z tymi, którzy żyją”.

… poeta Wiktor Woroszylski nadał swojemu synowi imię Feliks właśnie na cześć Feliksa Dzierżyńskiego. Jest to w tej chwili już starszy pan, lekarz, który mieszka bodajże w Niemczech. Cały czas nosi to imię – no bo co może z nim zrobić.

Ale ja i tak wolę innego Franza. O Fiszera? B Oczywiście! To dla mnie postać kultowa, bywalec, przyjaciel pisarzy – ponoć to on Leśmianowi wymyślił Leśmiana, no i filozof, który niczego nie napisał poza dwiema kartkami-pocztówkami, tylko tyle znaleziono z jego spuścizny.

A że pierwsza pralka polska nazywała się Frania, nie może być przypadkiem. Tak musiały mieć na imię tradycyjnie praczki.

Bo przecież by Ci przez gardło nie przeszło, żeby na Hankę Bielicką powiedzieć Hanna. Zawsze była Hanką, nawet jako starsza pani. Zresztą superinteligentną Hanką, która mawiała, że jeszcze Polska nie zginęła, póki się śmiejemy.

Kiedy jakaś kobieta była w ciąży, to Sienkiewicz mówił, że było w niej „pełno powagi i błogosławieństwa”. O Ale zdaje się, że Helena była bez przerwy w ciąży. B Tak. Miała dwunastu synów, zgodnie z proroctwem kukułki. Stanisław Lem, o czym zresztą już kiedyś mówiłem, pisał dosyć cynicznie o zakończeniu „Ogniem i mieczem”, które brzmi: „W taką noc przekradał się Jan… i w taką noc czuł bicie serca Heleny przy swoim”. Lem pisał, że gdyby przyimek „przy” Sienkiewicz zastąpił przyimkiem „pod”, to całe „Ogniem i mieczem” diabli by wzięli.

… prezydent Ignacy Mościcki był trochę lekceważąco traktowany. B Mówiono o nim: tyle znaczy co Ignacy, a Ignacy nic nie znaczy. Czy jeszcze gorzej. O Mówili nawet: gówno znaczy.

Bardzo śmieszyło mnie zawsze imię Idzi, chociaż kult świętego Idziego w Polsce pojawił się bardzo wcześnie. Stoi na przykład piękny romański kościół świętego Idziego w Inowodzu niedaleko Tomaszowa Mazowieckiego. Ufundowano go za Bolesława Krzywoustego, który ponoć począł się za wstawiennictwem owego świętego. „…książę wsławiony, z daru Boga narodzony, modły świętego Idziego przyczyną narodzin jego” – tak pisał o tym zdarzeniu Gall Anonim, a potem „Balladę o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego” śpiewała Ewa Demarczyk w Piwnicy pod Baranami. Więc do Idziego modły słano. A dlaczego? Bo Idzi, wyobraź sobie, był patronem od bezpłodności, a także opiekunem karmiących matek. Dlaczego akurat mężczyzna miał się zajmować karmiącymi matkami – nie wiem.

Ale jeśli chodzi o Jezusa, to myślę, że w Polsce byłoby to mocno kontrowersyjne imię. Z jednej strony mogłoby być traktowane jako wyraz oddania, a z drugiej zaraz by podejrzewano, że to jakieś naśmiewanie się. O Albo uzurpacja nawet. B Przejaw negatywnego stosunku do Kościoła… O Poza tym wyobraźmy sobie notkę w kronice kryminalnej: „Jezus Ch. został skazany na dwa miesiące…”. Czy coś takiego w ogóle da się u nas pomyśleć?

Teraz Soplicą można nawet zalewać Robaka, bo jest taka wódka przecież.

Po prostu wszystkie ręce opadają.

Jest cała osobna generacja dowcipów zaczynająca się od „Janie!”. „Janie! Kto nasikał na śniegu »Wesołych Świąt«”? „Ja, Jaśnie Panie”. „Przecież Jan nie umie pisać”. „Pani prowadziła”.

… czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał. O Chyba że na studiach wieczorowych.

… jeszcze kolejna kobieta mistyczna: „Matka Joanna od Aniołów” – wspaniały film. B I przede wszystkim opowiadanie Iwaszkiewicza. Jarosława zresztą. O Szyderczy uśmiech Iwaszkiewicza cały czas widzę, zza grobu. Zawsze uchodził za literata koncesjonowanego, na pasku władzy, inni okazywali mu dużą pogardę, że niby jest nadwornym pisarzem. A teraz co? O nikim się nie pamięta, tylko o nim.

Kinga to przede wszystkim cnotliwa, święta czy błogosławiona, która miała za męża Wstydliwego, więc chyba nic dziwnego, że była tak cnotliwa. Wyobrażam sobie tę parę, Wstydliwego i Cnotliwą, jak oni tak sobie… O Można powiedzieć, że dobrali się w korcu maku.

„Kostek Gałczyński, Gałczyński Kostek, jak zmierzyć, to mi nie sięga do kostek” – jak pisał Julian Tuwim.

Krzysztof Wyszkowski, słynna postać, która bez przerwy się procesuje. B Legenda! O Legenda „Solidarności”, która się wiecznie procesuje z Wałęsą. Dla mnie to jest zagadkowa rzecz, mianowicie gdyby wziąć na serio to wszystko, co on mówi o podziemiu, o ludziach, którzy zaczynali „Solidarność”, to w zasadzie należałoby ich wszystkich wystrzelać jeszcze w 70. latach. Dla Wyszkowskiego wszyscy byli umoczeni. Przedstawia historię „Solidarności” jako historię zdrady, agentury, małości ludzkiej, wszystkiego najgorszego. Więc cały ten ruch dla jego dobra należałoby spacyfikować od razu.

Zygmusiu – mówił Rudzki do Kałużyńskiego – może byś uszył sobie jakiś garnitur. Jak to? Przecież ten szył mi dobry krawiec w Warszawie! A ty gdzie wtedy byłeś? – zapytał Rudzki. Albo: Może byś się wreszcie wykąpał? Jak to, kąpię się – mówi Kałużyński. To może byś zmieniał wodę – odpowiedział na to Kazimierz Rudzki.

To już lepszy byłby Lech, Czech i Pech. Symbolizowałoby to nasze dziejowe niepowodzenia.

Był Michał Drzymała, który zamieszkał w przyczepie kempingowej, można powiedzieć. B Dał początek polskiemu karawaningowi…

Maciej Zembaty, który śpiewał marsz pogrzebowy Chopina jako piosenkę. Jak dobrze mi w pozycji tej w pozycji horyzontalnej…

Maciej jest częścią archetypu polskiego chłopa i stąd Boryna, najbardziej chłopski z „Chłopów”, musiał być Maciejem. O On również wstał z deski, na której już leżał. B I poszedł siać. O Symbolicznie. To jest chyba jedna z najbardziej symbolicznych scen w polskiej literaturze – że chłop musi uprawiać ziemię, cokolwiek by się działo…

… pamiętasz piosenkę, w której Piotr Figiel pytał Urszulę Sipińską: „Mario, nosisz jeszcze ten płaszcz?”. B Wypłowiał już ten płaszcz i zmienił go czas. O Przypomniałem sobie tę piosenkę, kiedy zobaczyłem pierwszy pomnik Marii Kaczyńskiej oraz Lecha Kaczyńskiego w Radomiu. Wyrzeźbiono ich w jakichś okropnych płaszczach. Pomyślałem, a nawet napisałem, że trudno zrozumieć, dlaczego do poprawiania jednorazowego wyglądu polityków zatrudnia się stylistów, a kiedy stawia się pomnik, to nikt ich o zdanie nie pyta. W związku z tym para prezydencka będzie do końca świata stała na tym pomniku w tych okropnych bezkształtnych jesionkach. Napisałem wtedy, że to w zasadzie jest pomnik tej piosenki: „Mario, nosisz jeszcze ten płaszcz?”.

Brałem z nią udział w takim programie telewizyjnym – to były już ostatnie lata jej życia, ale zachowywała wspaniałą formę. B Ale jeszcze przed ukończeniem stu lat? Jeszcze w tej pierwszej setce? O Ożywiała się tylko w momencie, kiedy mówiono o niej. Gdy tylko przestawano, pytała: ale o czym oni mówią?

„Nie pieprz, Pietrze, wieprza pieprzem, bo przepieprzysz wieprza pieprzem”. B To jest jeden z polskich najbardziej znanych szyboletów, czyli fraz z charakterystycznymi dźwiękami, których obcokrajowcy nie potrafią wymówić.

Jako specjalista od retoryki jak te kazania Skargi oceniasz? B Przyzwoite rzemiosło. Klasyczna metaforyka. Jak ojczyzna, to matka, jak państwo, to okręt… Choć czasami niezłe mu aforyzmy się udawały: „Dobry człowiek woli sam cierpieć, niż na cierpienia patrzeć”. Ale przede wszystkim młotem był prawdziwym na heretyków, więc dzisiaj raczej by się mieścił bardzo wyraziście po stronie Kościoła konserwatywnego. O Czyli w Radiu Maryja miałby swoje okienko. B Myślę, że przy nim nawet Radio Maryja powinno się wstydzić swojej nowoczesności.

Czarny Piotruś w czeskim kinie to jeszcze co innego było, jak pamiętasz… O Chyba pierwszy film Miloša Formana. O takim nastolatku niedopasowanym, jak wszystkie jego postacie. To dlatego czarny Piotruś? B Generalnie czarny Piotruś to była trzynasta karta w grze dla dzieci, która nie miała pary. Tylko dlaczego to był akurat Piotruś, a do tego czarny? Nie mam pojęcia. O W każdym razie, kto zostawał z czarnym Piotrusiem w ręku, przegrywał.

Sartre’a z czasem coraz mniej lubimy? Był taki okres, że on nie miał czytelników, tylko wyznawców. Egzystencjalizm w jego wydaniu się wręcz nosiło jak kapelusz, a cytaty z niego wydmuchiwało się razem z papierosowym dymem. Mawiał: „Dla mnie nie ma ani poniedziałku, ani niedzieli: są tylko dni popychające się w bezładzie”. U niego wszystko było absurdem.

W którymś z tych programów miała dzieci, które nosiły dziwne imiona. Pytała, czy inne dzieci się z nich nie śmieją. I jeden chłopiec mówi tak: dlaczego mają się śmiać, przecież ja jestem rudy. Mają inny powód do śmiechu. Myślę, że ten chłopiec dotknął ciekawej rzeczy: powód, dla którego jedne dzieci wyśmiewają inne …

Ale wacek oznaczało kiedyś po prostu sakiewkę i w wacku nosiło się pieniądze, najczęściej drobne. Przypomina mi się taki żart, nie pamiętam już czyj, dotyczący Marka i Wacka, tych dwóch pianistów, znakomitego duetu zresztą: dlaczego tamci grają tak dobrze za granicą, a w Polsce nie. Bo za granicą płacą w markach, a w Polsce w wackach.

„Cześć wam, proszę o spokój, jestem żoną Wacia, zapomnianego wieszcza, bo było trzech braci, Wacio, Gucio i Pucio, i wszyscy tworzyli. Wacio z wszystkich najdłużej, do ostatniej chwili, aż w końcu pióro złamał, o tak, i wbił w ścianę. Wchodzę, kanapa, Wacio i pióro złamane”. Genialnie wykonywała ten monolog Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Irena Kwiatkowska.

Wiesław Dymny wspaniale parodiował towarzysza Wiesława. Z racji imienia chyba czuł nawet taki przymus. B „Podniósł wydajność z jednego hektara i przeniósł na drugi”.

Reymont był właściwie Władysławem Stanisławem. Zresztą nazywał się Reyment, a nie Reymont. O Naprawdę, Reyment? B Tak. Ja bym też wolał mont od ment. O To jest dziwny przypadek w polskiej literaturze, bo choć nikt nie neguje wartości literackich jego powieści, to nie sądzę, żeby kiedykolwiek był specjalnie czytany, mimo że jest noblistą naszym.

Polskich królów Władysławów też trochę było. Ale została po nich miejscowość, którą teraz mieszkańcy Pomorza nazywają powszechnie Władkiem. Z Władysławowem, ponieważ jest to strasznie długa nazwa i bardzo nieporęczna, tak się spoufalają.

Ile tych powiedzeń weszło do języka potocznego, już tracąc w ogóle identyfikację. B Róbmy swoje! O Ach, co to był za ślub! B Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie? O Nie ma jak u mamy, ciepły piec, cichy kąt. B O życie, kocham cię nad życie. O Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy. B Szare komórki do wynajęcia. O W Polskę idziemy, drodzy panowie, w Polskę idziemy, B On sam pytany kiedyś przeze mnie, jaką swoją frazę uważa za taką, która najbardziej do polszczyzny weszła, powiedział, że dla niego to przede wszystkim „przyjdzie walec i wyrówna”.

Mówiło się zresztą powszechnie o romansie Wandy Wasilewskiej ze Stalinem, chociaż jak widzi się jej zdjęcia różne, to można w to wątpić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *