Jan Zieliński „Szkatułki Newerlego”

Jan Zieliński „Szkatułki Newerlego”:

Na sposób eseistyczny podana biografia Igora Newerlego. Oczywiście również tzw. panowrama czasów i ludzi.
Cytaty:

Jeśli ktoś chciałby się dziś wybrać do Białowieży, by dotknąć carskiego pomnika i liter, po których wodził palcem młody Newerly, owszem, zastanie tam pomnik żubra, ale inny. Tamten z roku 1860 został w 1915 wywieziony w głąb Rosji, potem jakiś czas stał na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie, a w roku 1928 na polecenie prezydenta Ignacego Mościckiego umieszczono go w Spale.

Lekarzem naczelnym Szpitala Ujazdowskiego był przecież Ksawery Watraszewski (1853– 1929), autor licznych publikacji na temat mediumizmu i spirytyzmu (pod pseudonimem Dr. Franciszek Habdank), w latach dwudziestych sponsor pisma „Zagadnienia Metapsychiczne”; na jego łamach zdawał sprawę z seansów, podczas których medium Jadwiga Domańska mówiła starożytnymi językami i recytowała wiersze, dyktowane jej przez ducha Juliusza Słowackiego…

… opowieść o innym spotkaniu autorskim, które miało miejsce rok wcześniej w pewnym miasteczku. Na rynku stał człowiek, który walił w bęben – widać to świetnie na ilustracji Ireny Kuczborskiej – i oznajmiał, że przyjechał pisarz: „I na dźwięk bębna wychodzili ludzie z domów i szli na salę. A na sali pytali się: «Jakie sztuki będzie autor pokazywał»? Tak myśmy zaczynali w 1947 roku.

… na kacu bił po pysku swego ordynansa, za co mu potem płacił „pyskowe”.

… zaproponował, by namówić bibliotekarzy do zakładania dzienniczków lektur – specjalnych zeszytów, w których czytelnicy będą mogli wpisywać komentarze o wypożyczonych i przeczytanych książkach. Systematycznie prowadzone zeszyty stanowiłyby świetny materiał do socjologii czytelnictwa, służyłyby innym czytelnikom jako zachęta do sięgnięcia po daną pozycję, ale też byłyby nieocenionym sprawdzianem dla pisarza, pokazując mu słabe i mocne punkty, dając to, czego nie dają recenzje zawodowych krytyków literackich: zwrotną reakcję zwykłych odbiorców.

… w roku 1924, w tym samym miejscu nad Horyniem, młody uciekinier z Rosji Radzieckiej uratował się dzięki temu, że na widok nadjeżdżającego konno radzieckiego oficera niepostrzeżenie zrzucił z nosa binokle, które wpadły do saganka z kartoflanką. Pamiętał słowa matki, że „binokle zdradzają inteligenta”.

Odstaw gramatykę. Zawierać związek z mową od gramatyki to jakby poślubiać kobietę na podstawie orzeczenia lekarskiego z portrecikiem w załączniku.

Józef Balcerak (po wojnie długoletni redaktor pisma „Jazz”), młody reporter „Małego Przeglądu”, skarżył się kiedyś Korczakowi na cotygodniowym zebraniu redakcji, że nie ma pomysłu na reportaż. Ten wypytał go, czy ma w domu biurko. Owszem, miał w biurku jedną własną szufladę, a w niej bałagan. Korczak poradził: „Wyrzuć zawartość szuflady na podłogę i przyjrzyj się dokładnie wszystkim przedmiotom. Zobaczysz, że na niektórych skupisz swoją uwagę. Przypomnij sobie wtedy, jaka historia wiąże się z tymi przedmiotami. I napisz. Kto wie, czy to nie będzie bardzo ciekawe”.

… pod koniec roku 1963 Newerly przyjechał do Zielonej Góry. Tamtejsi harcerze z drużyny im. Janusza Korczaka zaprosili go na rozmowę, która przeciągnęła się do trzech godzin. Mówiono o Korczaku i jego metodzie, o twórczości literackiej, o „Małym Przeglądzie”. Rozmowa przerodziła się w korespondencję harcerzy z pisarzem, która trwała do roku 1981. Harcerze postanowili wydawać pismo na wzór tamtego, przedwojennego. Pierwszy numer „W Słońcu” ukazał się w marcu 1964.

Gospodarzem lokalu, najczęściej nieobecnym z powodu kolejnego pobytu w więzieniu lub na emigracji politycznej, był bowiem powojenny prezydent Bolesław Bierut. Po ślubie przez pewien czas małżonkowie nadal mieszkali w tym sublokatorskim pokoju. Newerly wspomina, jak przychodziły do nich wieczorem dzieci Bieruta, trzyletni wówczas Janek (późniejszy ambasador PRL w Bonn) i nieco starsza Isia: Dzieci lgnęły do mężczyzny, bo podrzuci na rękach, opowie jakąś śmieszną historię, przewróci stół do góry nogami i zawiesiwszy na szczotkę prześcieradło, płynie z nimi w krainę dziecięcych urojeń…

Organizowano w Mężeninie wakacje, dostępne nie tylko dla wtajemniczonych. W programie były kąpiele w Bugu, spacery po parku i lesie, gry i zabawy. Kuchnia – wegetariańska. Głównymi postaciami nadającymi ton ośrodkowi byli: Wanda Dynowska – później, jako Umadevi, wydająca w Indiach Bibliotekę Polsko-Indyjską, w której wyszły tak ważne teksty jak Bhagavad Gita – i generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz (1893–1964) – wybitny dowódca, mason i teozof, konspirator w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej, biskup ezoterycznego kościoła, człowiek obdarzony charyzmą i wielkim czarem osobistym. Ale bywali też ludzie innych opcji, na przykład Wanda Wasilewska, która w nagranych w roku 1964 wspomnieniach powiedziała: „Pamiętam, co mi opowiadali chłopi na temat teozofów, że odbywają jakieś nocne pochody, chodzą w białych długich szatach ze świecami i mają jakieś ołtarze, a głównym kapłanem jest generał”.

Postać generała Tokarzewskiego jako teozofa i Mężenin bądź pobliski Hruszniew trafiły w zniekształconej formie na karty literatury polskiej. Najpierw w powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza Kariera Nikodema Dyzmy, gdzie występuje dwór Borów, w którym działa Powszechny Zakon Szczęścia i loża Pątniczej Trzypromiennej Gwiazdy, a także odbywają się alkoholowo-narkotyczno-erotyczne ekscesy o zacięciu satanistycznym.

Prace Instytutu szły swoim biegiem i oto 23 kwietnia 1983 roku, w osiemdziesiąte urodziny pisarza, medal Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata, wręczył mu przybyły do Warszawy dyrektor Yad Vashem, dr Yitzhak Arad. Drzewka Sprawiedliwego, które zasadzono na jego cześć w Jerozolimie, Newerly nigdy nie zobaczył. W roku 1992 jego syn zerwał na pamiątkę „gałązkę z szyszką z tej już dużej sosenki”.

Zarazem jednak Newerly trzyma się na uboczu. Owszem, pisze w „białej” prasie rosyjskiej, ukazującej się w Warszawie, ostre antykomunistyczne teksty, ale pod pseudonimem. W powojennych ankietach będzie podawał, że do żadnych partii ani stronnictw w przedwojennej Polsce nie należał, i chyba rzeczywiście tak było, w każdym razie żadnego dowodu organizacyjnej przynależności nie znalazłem. Do PPS-uwstąpi dopiero w roku 1947, pełniąc kierowniczą funkcję w ambitnym przedsięwzięciu organizowanym pod egidą Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Ale z drugiej strony już w latach trzydziestych miał osobisty kontakt z komunistami przez żoliborskich spółdzielców, przez wspólne mieszkanie z rodziną Bieruta. Kazimierz Dębnicki i inni współpracownicy Newerlego z „WoTuM” będą po wojnie podkreślali komunistyczną tendencję tego pisma. Taka była maniera, podobnie postępowali niektórzy poeci awangardowi, Anatol Stern nie wahał się przed fałszowaniem własnych tekstów z lat dwudziestych, przed dopisywaniem do nich radykalnych sformułowań.

W okresie okupacji partyzant, po wojnie został prezydentem Siedlec (jego dziennik czynności z tamtego czasu, dostępny obecnie w internecie, jest lekturą zajmującą; autor nie owijał w nim spraw w bawełnę – na przykład pisał: „Żołnierze Radzieccy urządzili połów ryb w Muchawcu koło młyna Zbuckiego. Do zabijania ryb użyli granatów, którymi uszkodzili na dnie rzeki kabel wysokiego napięcia i główny rurociąg wodociągu miejskiego, skutkiem czego miasto pozbawione zostało na dłuższy czas wody”).

Polskie książki zostały wydane w łącznym nakładzie 2 220 000 egzemplarzy. A pod spodem z dumnym wykrzyknikiem autor dodaje: „Przekłady na języki obce około 2 000 000!”.

I tak 5 stycznia 1965 roku Jarosław Iwaszkiewicz zwracał się do Wydziału Handlu stołecznej Rady Narodowej z poparciem prośby kolegi Newerlego (wyliczając dla przydania powagi sprawie jego ordery i nagrody państwowe) o „sprzedaż samochodu osobowego w pierwszej kolejności”.

W roku 1951 pozwał do sądu RSW „Prasa” jako wydawcę gazety „Gromada”, która bez zwrócenia się do autora o zgodę wydała bezpłatną wkładkę z Chłopcem z Salskich Stepów w nakładzie miliona dwustu tysięcy egzemplarzy, korzystając w dodatku z wcześniejszej edycji, a nie najnowszej, poprawionej, przez co wyrządziła „powodowi szkodę moralną”. Sąd „uwzględnił pozew ob. Newerly i zasądził na jego rzecz całą żądaną sumę zł 4434 z procentami i kosztami sądowymi”. 5 kwietnia 1972 roku wiceprezes ZLP, Halina Auderska, wystąpiła do Ministerstwa Kultury o przyznanie koledze Newerlemu renty specjalnej.

Szczęsny był na tyle postacią pełnokrwistą, że na adres rady zakładowej Fabryki Celulozy i Papieru we Włocławku przychodziły zaadresowane do niego listy. I tak na przykład młodzież z Mińska Mazowieckiego pisała: „Na Waszym przykładzie, towarzyszu Szczęsny, uczymy się zwalczać trudności i zwyciężać. […] Toteż pragniemy poznać Was osobiście i nawiązać z Wami kontakt”. Trudno o lepszą nagrodę dla pisarza realistycznego niż ta, że jego fikcyjni bohaterowie stają się dla młodych czytelników żywymi osobami,

Był oczywiście członkiem Polskiego Związku Łowieckiego, bywalcem sklepu myśliwskiego na Kruczej. Obok innych pisarzy-myśliwych, jak Roman Bratny, Michał Sumiński czy tłumacz Bronisław Zieliński, uczestniczył w organizowanych przez Mariana Przewoskiego polowaniach w Lutówku, gdzie świat kultury przeplatał się ze światem władzy i dyplomacji (to tam podpisano wstępny kontrakt na produkcję polskiego Fiata). Wreszcie, w roku 1981, Newerly został wyróżniony tak zwanym Złomem – jako dwieście osiemdziesiąty siódmy laureat tego odznaczenia, ustanowionego jeszcze przed wojną „dla ideowych działaczy na polu łowiectwa”.

Hłasko już wcześniej szukał kontaktu z pisarzami, chciał koniecznie poddać swoje pierwsze teksty fachowej ocenie. Najpierw, przez swe kontakty w środowisku homoseksualistów, dotarł do wrocławskiego literata Stefana Łosia, autora wydanych przed wojną powieści dla młodzieży Strażnica (opowieść o harcerzach, którzy podczas pobytu na obozie na Kresach walczą z bolszewicką dywersją) i Szajka.

W Pięknych dwudziestoletnich Hłasko wspomina z sympatią i rady Newerlego, i pożyczoną od niego maszynę do pisania. Pisze też, że kiedyś zwierzył się Newerlemu z pewnego swojego pomysłu literackiego. Newerly spojrzał na niego i powiedział: „Pan jest człowiekiem chorym”. Pewnie już się nigdy nie dowiemy, jaki to był pomysł…

Estera przeniosła się do matki, pracowała najpierw w fabryce broni („robiłam z piasku, gliny i spoiwa formy odlewnicze”), a potem w rozlewni wódek, gdzie wdrażano ją do picia („Po pewnym czasie wypijałam już w ciągu zmiany co najmniej pół litra, zagryzając w najlepszym wypadku kawałkiem cebuli”). Umiejętność ta przydała jej się w późniejszym życiu: Miałam dwóch mężów […]. Jeden walczył na froncie w regularnej armii, drugi w oddziale partyzanckim na Białorusi. Obaj nauczyli się tam pić niezgorzej, ale wychylić jednym haustem szklankę spirytusu, nawet się nie marszcząc, umiałam tylko ja, czym obu jednakowo niezmiennie wprawiałam w podziw.

Zachował się kieliszek, z którego Steinbeck pił „Soplicę” na Mazurach, w gościnie u Newerlego.

Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Newerly pracował nad scenariuszem filmu o Leninie w Polsce.

Jeszcze ciekawszy mógłby być film fabularny o życiu Igora Newerlego – „o człowieku, który urodził się w Polsce, mówił po rosyjsku, przeszedł cztery obozy, nie miał jednej nogi, pracował dla Korczaka, zatrudniał Kuronia, przeżył «ukąszenie heglowskie» i pozostał przyzwoitym człowiekiem. Nic, tylko kręcić…”.

Jesienią roku 1964, kiedy w związku ze sprawą Listu 34 wytoczono proces polityczny Melchiorowi Wańkowiczowi, Newerly był świadkiem obrony. W roku 1966 wystąpił z PZPR.

… w czasie walnego zjazdu ZLP w Łodzi w lutym roku 1972. Zgodził się wówczas, na usilne prośby kolegów, którzy zapewniali go o poparciu, na wysunięcie jego kontrkandydatury przeciwko urzędującemu prezesowi Jarosławowi Iwaszkiewiczowi. W głosowaniu Newerly otrzymał 46 głosów, Iwaszkiewicz 62.[128] Wybory były szeroko komentowane, także w świecie. „The New York Times” napisał, że oponentem Iwaszkiewicza był „Igor Newerly, liberał”.

W listopadzie roku 1966 Newerly znalazł się – obok Tadeusza Konwickiego, Seweryna Pollaka, Arnolda Słuckiego, Juliana Stryjkowskiego – w gronie 15 pisarzy członków PZPR, którzy podpisali list zawierający wniosek o „zrewidowanie pochopnej decyzji Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej” w kwestii usunięcia z partii filozofa Leszka Kołakowskiego.

Na dzień 21 czerwca 1970 roku działacze tajnej antykomunistycznej organizacji „Ruch”, istniejącej od połowy lat sześćdziesiątych, zaplanowali podpalenie Muzeum Lenina w Poroninie. Organizatorzy akcji zostali zatrzymani dzień wcześniej przez Służbę Bezpieczeństwa. Proces przywódców „Ruchu” odbył się jesienią roku 1970, zapadły wyroki od czterech do siedmiu lat więzienia. Akt oskarżenia, poza zarzutem przygotowań do obalenia siłą ustroju PRL, obejmował także między innymi zrzucenie tablicy ku czci Lenina z grzbietu Rysów oraz zamiar wysadzenia pomnika Lenina w Poroninie. Newerly był jednym z sygnatariuszy „listu 17”,wystosowanego w obronie oskarżonych, chodził w tej sprawie (wraz z Jerzym Andrzejewskim, Jackiem Bocheńskim, Mieczysławem Jastrunem i Tadeuszem Konwickim) na audiencje do ówczesnego ministra sprawiedliwości PRL, Włodzimierza Berutowicza, imiennie występował też na rzecz jednego ze skazanych, Stefana Niesiołowskiego. Pewnej pikanterii dodaje tej sprawie fakt, że w obronie ludzi walczących z materialnymi pamiątkami po Leninie na Podhalu stanął człowiek, który dziesięć lat wcześniej pracował nad scenariuszem filmu o Leninie w Polsce…

W początku lat siedemdziesiątych Newerly ujmuje się za innym pozbawionym pracy opozycjonistą – zatrudnia Jacka Kuronia w charakterze swego sekretarza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *