W łódzkim ogrodzie botanicznym tabliczka zabrania zbierania runa (cokolwiek to znaczy w odniesieniu do ogrodu). Idziemy, patrzymy, a tu dwie panie, takie raczej emerytki, dyskretnie podskubują krzak jakiejś róży czy głogu. Ach, jaką miałem ochotę podejść, błysnąć jakąś rzekomą legitymacją i przedstawić się jako inspektor ze Społecznego Komitetu Ochrony Ogrodu Botanicznego (naturalnie: po cywilnemu) i postraszyć panie kolegium karno-administracyjnym…:
Poza tym na tabliczkach w kółko, że można obserwować „zmianę barwy koloru jesiennego upierzenia liści”. Faktycznie.: