Odchodzą ludzie, z którymi dane było mi się zetknąć. Ryszard Marek Groński. Jego felietony czytałem zdanie po zdaniu. Pisał je jak monolog kabaretowy. Co zdanie to puenta…
Biskup Tadeusz Pieronek. Raz robiłem wywiad w siedzibie episkopatu w Warszawie. W trakcie opieprzył siostrę zakonną, że nie podała dziennikarzowi nic do picia (w sensie kawy, oczywiście).
Właśnie dowiedziałem się, że zmarł wybitny pisarz izraelski Amos Oz. Robiłem rozmowę. Przemiły człowiek.
R.I.P.
A życie się toczy. Angora przedrukowła mój tekst o zwyczajach bożonarodzeniowych z Przeglądu. Miło dostać dwa honoraria za ten sam kawałek.:
Trójmiasto we fleszach. Gdynia – molo.:
Sopot. Molo (im. Jana Pawła II oczywiście).:
Przy molo napoje rozgrzewające. Nareszcie coś dla mnie: żołądkowa gorzka z kotła.:
Dorota w jakże właściwym dla niej gustownej oprawie.:
Takoż ja.:
Muzeum Sopotu. Tak urzędował Eugeniusz Kwiatkowski.:
Słynny falowiec na Zaspie.:
Tu w bibliotece – wystawa świętych obrazków. Cóż, moja mama miała ich więcej w książeczce do nabożeństwa…
Ale nie to było tam najważniejsze. Dorota już dziś zażyczyła sobie analogicznej tablicy pamiątkowej.:
Wieczorem Teatr Gombrowicza w Gdyni. „Być jak Krzysztof Krawczyk”.:
Ale osobna przyjemność – zobaczyć na żywo pana Eugeniusza Krzysztofa Kujawskiego. To on lubił odwiedzać nocne lokale w towarzystwie porucznika Klossa.