Cały dzień w fotelu (bo pilna robota). Pozostają wspomnienia.
Dość ciekawe orły tym razem. Najwięcej, jak zwykle, wpienionych. Jak ten, w Tumie pod Łęczycą.:
Ale stwierdziliśmy też orła-żarłoka, z wypuczonym brzuszyskiem (zapewne od piwa). W samej Łęczycy.:
W Ciechocinku zaś orzeł w trakcie prostych czynności fizjologicznych.:
W Muzeum w Krośniewicach portret szlachcica. Czy chodziło o wizualne potwierdzenie teorii Darwina?:
„Wygaszanie Polski” trwa. Np. pod Poznaniem.:
I jeszcze ja – jak Dorota chciałaby mnie widzieć na co dzień.:
W Rzeczpospolitej wywiadzik o związku amerykańskich badań kosmicznych z filmem. Przypominam pomysł Gajosa (z filmu „Big Bang”) na powitanie kosmitów: „- Jak im nie w smak czysta, będzie kolorowa. A jak i to nie, to się zrobi >>tatę z mamą<<”.:
W moich stronach dzień jak co dzień: „Dwa łosie uszkodziły hondę civic w Jarosławiu”.
Z dumą sygnalizuję jedną z nowszych publikacji (w tym piśmie miałem ich już kilka). Tekst o roli whisky (fundamentalnej!) w życiu Humphreya Bogarta „Whisky to jego specjalność”.: