Dorota Kotas „Pustostany”

Dorota Kotas „Pustostany”:

Cytaty:

Wychodzę. Bazar wydaje się żywszy niż ja, dlatego zawsze dzieje się w czasie teraźniejszym. Jest wielką pompą i tak naprawdę tylko dzięki bazarom Praga ma jakąkolwiek rację bytu.

Gdy dom jest gotów, właściciel umiera.

Nie urodziłam w życiu ani jednego małego powstańca, nie wynalazłam żadnego pierwiastka, nie dorosłam, nie znalazłam męża ani żony, nie nauczyłam się rozmawiać z ludźmi, nie byłam ani razu na siłowni Core Fintness, ni eupiekłam chleba na zakwasie, nie wzięłam kredytu we frankach i nie wyhodowałam pomidorów na balkonie. Dlatego strasznie chciałabym napisać przynajmniej książkę, ale nie wiem czy mi się to kiedykolwiek uda, ponieważ ni emam nawet swojej pracowni ani swojego życia.

Wszyscy przebrani za małego powstańca. Czułam się symbolicznie przytłoczona, ponieważ polską flagę wywiesił nawet sklep Alkohole 24/7, Kebab Turecki, Stara Pączkarnia, która w tamtą niedzielę wprowadziła okolicznościowe menu napisane białym i czerwonym flamastrem na szybie wystawowej od frontu.

Kasjerka z Alkoholi 24/7 uświadamia ludziom, co się w życiu tak naprawdę liczy i że pieniądze to nie wszystko. Tym samym chodzenie do sklepu przynosi więcej korzyści niż chodzenie do kościoła.

Profilaktycznie staramy się nie mieć zbyt wielu uczuć, żeby nie musieć sobie z nimi radzić. Ta metoda świetnie się sprawdza.

On też włączyła muzykę i słuchała jej przez całą noc. Tyle że dla odmiany wybrała dźwięki wody. Na jej płycie, zakupionej w tym samym sklepie, znajdowały się kolejno: wodospad Niagara, burza nad Garwolinem i deszcz w Suwałkach. Opis mówił: „Głęboka relaksacja, dziesięć godzin spokoju”.

Czekała na zielone. Wyglądała jakby się bardzo spieszyła. Kiedy światło się zmieniło, przeszła na drugą stronę. Odeszła nieduży kawałek, apotem szybko zawróciła. Zatrzymała się znowu przy tych samych pasach co wcześniej i dalej czekała na odpowiednie światło po drugiej stronie tej samej ulicy. Zrobiła to kilka razy. Przechodziła przez ulicę dopóki nie zaczął padać deszcz.

Bez rzeczywistości od razu lżej. Nie trzeba być z nią w kontakcie.

W najbliższym centrum handlowym, widocznym przez kuchenne okno, prawie wszystko jest zawsze zamknięte, niezależnie od dnia tygodnia. Nieprzerwanie działa tam tylko centrum fitness i toaleta oraz ruchome schody, które jeżdżą puste z góry na dół przez całą noc.

Poczta zawsze wygląda tak samo. Jest jak Polska w skali mikro. Makieta najważniejszych symboli i mieszanina czołowych mitów narodowych. To największy znany mi dom handlowy, który nie jest domem handlowym.

Ogólnie życie nie jest złe, kiedy się je ogranicza, kiedy się z nim nie przesadza, kiedy przestaje cię naprawdę dotyczyć.

Dbam o to, żeby nic się nie działo i nie wykonuję zbędnych czynności. Wszystkim polecam ten styl życia: bezrobocie jest piękne. Lepiej ni emieć niż mieć. Lepiej nic niż coś.

Stawiam na minimalizm i czuję radość. Nie mam zbyt wiele poza minimalizmem.

Na tym bazarze w deszczu handluje się z reklamówą na głowie, przy mrozie trzeba omotać się kołdrą puchową, a w upale chłodzić Perłą pod ladą.

A kiedy stałam już z latarnią morską na schodach, poznałam pana Krzysztofa. O tej porze był już trochę pijany, bo zbliżało się południe, a w naszych rejonach, czyli na wschodzie Warszawy, właśnie tak przyjęło się żyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *