Byłem w Nałęczowie kilka razy. Za każdym razem po godzinie. Kaczki w parku zdrojowym (żywe i żeliwne), domek Żeromskiego, muzeum Prusa. A ten wcale się tu nie nudził. Placówka?
Na stronie miasta jest wyjaśnienie:
„Nałęczowskie panie: Kazimiera Żółtowska, Felicja Sulkowska, Oktawia Rodkiewiczowa załatwiały mu wszystko: obiady, mieszkanie, badania lekarskie, a nawet towarzystwo do spacerów po Nałęczowie. W Nałęczowie widziano Prusa jako człowieka łagodnego, ugodowego, rozluźnionego, natomiast w Warszawie miał częste konflikty z redakcjami i redaktorami, czytelnikami i krytykami.”
A początek był bardzo prozaiczny: lekarz zalecił mu Nałęczów jako terapię w zwalczaniu agorafobii.
Z cyklu „głupie odległe skojarzenia” apropos Prusa i nałęczowskich pań: „dlaczego zabraniasz żonie jadać kolacje? Bo lekarz zaleca mi żebym się zawsze kładł na pusty żołądek”.
W Nałęczowskim muzeum najciekawsze wydały mi się listy kuracjuszek podpisane „Życzliwa” itp. adresowane do żon panów, którzy przybyli tu dla poratowania zdrowia. W dość szczególnym segmencie.
Uzdrowisko – fajna rzecz, ale nie dla każdego. Anda Rottenberg pojechała na dwa tygodnie do Nałęczowa. Wróciła drugiego dnia.
Byłem w Nałęczowie kilka razy. Za każdym razem po godzinie. Kaczki w parku zdrojowym (żywe i żeliwne), domek Żeromskiego, muzeum Prusa. A ten wcale się tu nie nudził. Placówka?
Na stronie miasta jest wyjaśnienie:
„Nałęczowskie panie: Kazimiera Żółtowska, Felicja Sulkowska, Oktawia Rodkiewiczowa załatwiały mu wszystko: obiady, mieszkanie, badania lekarskie, a nawet towarzystwo do spacerów po Nałęczowie. W Nałęczowie widziano Prusa jako człowieka łagodnego, ugodowego, rozluźnionego, natomiast w Warszawie miał częste konflikty z redakcjami i redaktorami, czytelnikami i krytykami.”
A początek był bardzo prozaiczny: lekarz zalecił mu Nałęczów jako terapię w zwalczaniu agorafobii.
Z cyklu „głupie odległe skojarzenia” apropos Prusa i nałęczowskich pań: „dlaczego zabraniasz żonie jadać kolacje? Bo lekarz zaleca mi żebym się zawsze kładł na pusty żołądek”.
W Nałęczowskim muzeum najciekawsze wydały mi się listy kuracjuszek podpisane „Życzliwa” itp. adresowane do żon panów, którzy przybyli tu dla poratowania zdrowia. W dość szczególnym segmencie.