Żeby nie zwariować – zygzakiem po Wielkopolsce. Dziewicza Góra z jej wieżą z ponoć legendarną panoramą. Wierzę na słowo. Po drodze nauczyłem się nowego słowa.:
Wierzenica, po raz nie wiem który.:
Lednica. Orły oczywiście wkute na maksa.:
Gniezno. Teatr Fredry po liftingu. W nim współczesna groteska. Odpuściliśmy sobie ten idiotyzm po pierwszym akcie. Ale to jedno. A sztuka aktorska pani Katarzyny Strączek to drugie. Oooo – szacun! Zobaczyć coś takiego w Gnieźnie!?
Ja lubię określenie “urlop wytchnieniowy”. Bo są i takie wk…jące.
Sam nazwałbym to „urlopem ostatniej szansy”.
Przeniesienie stolicy Polski z Gniezna na południe, mimo pewnych korzyści, ostatecznie było niefortunne. A proszę spojrzeć, jak dobrze Gniezno jest chronione przez rzeki znajdujące się w odpowiedniej odległości.
Dyskryminacja Gniezna przez Poznań musi się skończyć…