Danuta Frey „Broszka z zielonych kamieni”

Danuta Frey „Broszka z zielonych kamieni”:

Na sen.
Cytaty:

Dąbski pracował w redakcji muzycznej, mieszczącej się na peryferiach miasta, w wielkim, starym, surowym gmaszysku. Wanacki zastał w pokoju kilku młodych mężczyzn, z których jeden zajęty był przecinaniem i klejeniem taśm, drugi stukał na maszynie, dwóch innych siedziało przed dużym aparatem, kołysząc się razem z krzesłami do taktu nadawanej stamtąd muzyki, a ostatni – telefonował, krzycząc coś podniesionym głosem do słuchawki. Pojawienie się Wanackiego nie wywarło na nich najmniejszego wrażenia…

… bywał pan w tym mieszkaniu na Hożej czy też nie? – Tak szczerze, między nami mężczyznami? – Tak. Giziński zarechotał. – Ja zawsze walę prawdę z mostu. Żony nie ma, więc nie usłyszy. Co mam się zapierać? Bywałem. – Oczywiście nie sam? – Za kogo mnie pan uważa? – obruszył się. – Pedałem też nie jestem… Z dziewczynkami się chodziło… – rechot przybrał odcień obleśności. – Często? – Jak bozia dała forsę i chęci. Bez jednego i bez drugiego ani rusz.

2 komentarze do “Danuta Frey „Broszka z zielonych kamieni”

  1. „Rechot przybrał odcień obleśności” – piękna fraza. Niby bez sensu a każdy rozumie o co chodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *