Wieczór nad jeziorem, tym samym. Ostatecznie trudno o jakieś całkiem nowe.:
Ciągnie się wątek akademicki. Dziś dwie obrony prowadzonych przeze mnie prac. Magistrant pisał o kinie gangsterskim. Rozgadaliśmy się o „Człowieku z blizną” („Scarface”), że trzeba było samego siebie przywoływać do porządku. Zazwyczaj w podobnych razach usadzają mnie inni członkowie komisji przypominając, że to procedura akademicka, a nie klub fanów.:
I jak co tydzień Radio Dla Ciebie (warszawskie, publiczne). Pogwarka filmowa z Romkiem Rogowieckim.:
Z wyjazdu. Kalwaria Pacławska, Bieszczady tuż przy granicy z Ukrainą. Życiowy węzeł. Nigdy się od niego nie uwolnię. I nie chcę.:
I krzyż pod lasem, pod opiekuńcza sosną, we wsi Maćkówka pod Przeworskiem, gdzie chciałbym być pochowany, co się nigdy nie zdarzy.:
Oglądając filmik znad jeziora czułem wzrastający niepokój… Jakaś tajemnica, może skarb?
Skarb. Dokładniej: „Skarb w Srebrnym Jeziorze”.
To pierwszy film o Winnetou, który widziałem. Do dzisiaj pamiętam, jak biały brat wodza Apaczów podnosił wielki kamień. Gdzie dzisiaj znaleźć taki korzenny, nieskażony odbiór filmu?
Jezioro…to samo… nie całkiem nowe… Od razu skojarzyło mi się z małżeństwem.Zachwyca, wzbudza niepokój, zachęca do relaksu, wabi, uspokaja… Ile kryje tajemnic?
Pani Krystyno,
cóż, bywają różne jeziora, różne małżeństwa. O tym, że zachęcają do relaksu czytałem, ale sam się na takie nie natknąłem. Może szukałem nie nad tym jeziorem..?