Archiwum kategorii: Z czytnika

Anna Ciarkowska „Dewocje”

Anna Ciarkowska „Dewocje”:

Poetyckie wspomnienia mimowolnej cudotwórczyni wiejskiej, spisywane w szpitalu psychiatrycznym.
Cytaty:

Na co proboszczowi taki cud? Już widział, jak kolega, u którego hostia pulsowała jak prawdziwe serce, musiał się natłumaczyć, napocić, przed biskupem, który miał pretensje o takie cyrki. Kto to widział? Po co to komu? To żaden cud, to dopust boży, działanie szatana, co proboszcza wystawia na próbę. A proboszcz się nie ugnie.
– Ale ty masz złe zdanie o Bogu – krzywił się dziadek. – Ale ty z niego robisz podłego starca, co z człowiekiem się kupczy. Bardziej go szynka w piątek obchodzi niż to, czy ktoś przyzwoity. Bo co, Bóg odlicza, kto w której ławce mu się kłania zamiast mierzyć kto ile dobrego zrobił? A jak masz rację, to co mi po takim Bogu?
Wieś jest wzdłuż i wszerz, a kościół jest w górę i w dół. Wieś jest płaska, dachami trochę wystaje ponad powierzchnię ziemi, a kościół jest najwyższy i na nim opiera się niebo.
Mama nalewała rosołu, nakładała kurczaka, wujek Staszek wznosił toast za naszą komunistkę i za naszego świętej pamięci!
– Czemu ty dziecko nic nie jesz? – pyta mnie matka.
– Bo jadłam Ciało Chrystusa – mówię, a wszyscy w śmiech, który urwał się nagle, bo i oni przecież, jak jeden, jedli Ciało Chrystusa i mieli w sobie kawałek świętości, gdzieś w ciele, pod sercem, a na tej świętości był rosół, kurczak i marynowane grzybki.

Tove Ditlevsen „Trylogia kopenhaska”

Tove Ditlevsen „Trylogia kopenhaska”:

„Na książkę składają się trzy historie, które Ditlevsen publikowała w latach 60. i 70. Dwie pierwsze – „Dzieciństwo” i „Młodość” zgodnie z tytułem opowiadają o dojrzewaniu Tove. W trzeciej poznajemy historię jej małżeństwa i uzależnienia”.
Akcja toczy się częściowo podczas II wojny, której autorka poświęca może z dzisięć zdań.
Cytaty:

Coraz bardziej uświadamiałam sobie, że jedyną rzeczą, do jakiej się naprawdę nadaję, jedyną, do której odczuwam namiętność, jest formowanie zdań, układanie słów we właściwej kolejności albo pisanie prostych czterowersowych wierszy. Aby móc to robić, muszę obserwować ludzi w dość szczególny sposób, trochę tak, jakbym chciała umieścić ich w archiwum do póxniejszego wykorzystania. Aby móc to robić, muszę też czytać w szczególny sposób, ponieważ każdym porem chłonę to, co w jakiś mglisty sposób mogę wykorzystać, jeżeli nie teraz, to przy późniejszej okazji. Aby móc to robić, nie mogę utrzymywać zbyt wielu relacji, nie powinnam spędzać zbyt dużo czasu poza domem i pić alkoholu, bo wtedy następnego dnia nie jestem w stanie pracować.

Czytaj dalej Tove Ditlevsen „Trylogia kopenhaska”

Juliusz Strachota „Relaks amerykański”

Juliusz Strachota „Relaks amerykański”:

Protokół z uzależnienia od Xanaxu. Pod koniec „podmiot liryczny” zapewnia, że z tego wyszedł. Niestety tu oszczędza szczgółów.

Zbiegłem do gościa, który generalnie zwykle wozi mnie do lekarzy. Zapytał, gdzie teraz, a ja mu powiedziałem, że bank, bank Żoliborz.
– Jak tam w pracy? – zagaił, kiedy wyjeżdżaliśmy z osiedla.
Pomyślałem, że, kurwa, że znowu nie pamiętam, o czym mu opowiadałem. Mam coraz więcej dziur w pamięci, a zapisuję tylko rozmowy z lekarzami. Taksówkarze pytają mnie o sprawy mojego życia, o których nie mam pojęcia. Fryzjer mnie pyta o inne rzeczy z mojego życia, które nie do końca są z mojego życia. kosmetyczka tak samo, a od tej to już nie wiadomo jak uciec.

Xanax to jest taki ładny produkt, tak ładnie rozprowadzany, tak legalnie na nim wszyscy zarabiają, że tej epidemii ćpania nikt jeszcze nie zaliczył do problemów. Czemu ludzie, którzy biorą leki, mają czuć się ćpunami?

Czytaj dalej Juliusz Strachota „Relaks amerykański”

Éric Vuillard „Porządek dnia”

Éric Vuillard „Porządek dnia”:

Jak mogło do tego dojść? Widocznie musiało, skoro doszło.
Cytaty:

Świat ugina się przed blefem. Nawet najpoważniejszy, najbardziej niezłomny świat, nawet stary porządek, który nigdy nie ulega wymogom sprawiedliwości, nie ugina się przed zbuntowanym ludem, nawet on ustępuje wobec blefu.

Wojna światowa i wstęp do niej tkwią wewnątrz tego niekończącego się filmu, w którym nie sposób już odróżnić prawdy od fałszu. W ponieważ Rzesza zwerbowała więcej reżyserów, montażystów, operatorów, dźwiękowców i wózkarzy niż wszyscy pozostali protagoniści tego dramatu razem wzięci. Można powiedzieć, że do włączenia się Rosjan i Amerykanów reżyserem naszych obrazów wojny pozostanie na wieczność Joseph Goebbels. Historia, którą mamy przed oczyma, przebiega jak w filmie Josepha Goebbelsa.

Czytaj dalej Éric Vuillard „Porządek dnia”