Dorota zaczęła świąteczne porządki od wyrzucenia mnie z domu, więc połaziłem, co miałem połazić. A potem siadłem na wzgórzu pod sosną i obserwowałem starą „piątkę” na Wrocław.:
Na obrzeżach Wielkopolskiego Parku Narodowego imponujące rezultaty prac opiekunów tych leśnych zasobów.:
A potem to już to, co nieuchronne.:
Z trasy. Świecie, nad Wisłą, powyżej Torunia. Z tymi słynnymi kamiennymi głowami. Czyżby podobizny mieszkańców?: