Anna Ciarkowska „Dewocje”

Anna Ciarkowska „Dewocje”:

Poetyckie wspomnienia mimowolnej cudotwórczyni wiejskiej, spisywane w szpitalu psychiatrycznym.
Cytaty:

Na co proboszczowi taki cud? Już widział, jak kolega, u którego hostia pulsowała jak prawdziwe serce, musiał się natłumaczyć, napocić, przed biskupem, który miał pretensje o takie cyrki. Kto to widział? Po co to komu? To żaden cud, to dopust boży, działanie szatana, co proboszcza wystawia na próbę. A proboszcz się nie ugnie.
– Ale ty masz złe zdanie o Bogu – krzywił się dziadek. – Ale ty z niego robisz podłego starca, co z człowiekiem się kupczy. Bardziej go szynka w piątek obchodzi niż to, czy ktoś przyzwoity. Bo co, Bóg odlicza, kto w której ławce mu się kłania zamiast mierzyć kto ile dobrego zrobił? A jak masz rację, to co mi po takim Bogu?
Wieś jest wzdłuż i wszerz, a kościół jest w górę i w dół. Wieś jest płaska, dachami trochę wystaje ponad powierzchnię ziemi, a kościół jest najwyższy i na nim opiera się niebo.
Mama nalewała rosołu, nakładała kurczaka, wujek Staszek wznosił toast za naszą komunistkę i za naszego świętej pamięci!
– Czemu ty dziecko nic nie jesz? – pyta mnie matka.
– Bo jadłam Ciało Chrystusa – mówię, a wszyscy w śmiech, który urwał się nagle, bo i oni przecież, jak jeden, jedli Ciało Chrystusa i mieli w sobie kawałek świętości, gdzieś w ciele, pod sercem, a na tej świętości był rosół, kurczak i marynowane grzybki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *