Agatha Christie „Duchy w Wenecji”

Agatha Christie „Duchy w Wenecji”:

W oryginale powieść nazywała się „Wigilia Wszystkich Świętych”. Tutaj wychodzi pod tytułem, jami będzie nosił film na niej oparty. No więc akcja nie na angielskiej prowincji, lecz w Wenecji. Nie jestem pewien, czy duch powieści Aghaty się obroni…
Cytaty:

– Czy wie pan, co mi to wszystko przypomina? – spytała pani Oliver. – Komputer. Pan się programuje. Chyba tak to nazywają? Przez cały dzień wrzuca pan w siebie wszystkie dane, a potem czeka na wyniki. – Coś w tym jest – Poirot przytaknął z zainteresowaniem. – Tak, tak, odgrywam częściowo rolę komputera. Zbieram informacje… – I otrzymuje pan natychmiast kilka rozwiązań, a co jedno, to błędne? – zauważyła pani OIiver. – Och, nie – odparł Poirot. – Komputerom się to nie zdarza.

Seksowne dziewczyny nie tęsknią za Orfeuszem z lutnią. Wolą rozczochranego piosenkarza pop ze schrypniętym głosem.

– Nikt nie widział, jak to się stało? – Nie, nikt nic nie widział. Nie było szans cokolwiek zobaczyć. Ktokolwiek podjął się tej roboty, miał wszystko doskonale przygotowane: alibi, wybrane miejsce i czas. – Ale mogło się zdarzyć, że ktoś to widział. Ktoś zupełnie nieoczekiwany. Na przykład dziecko. – Późną nocą? W sąsiedztwie Zielonego Łabędzia? To mało prawdopodobne, monsieur Poirot. – Dziecko – upierał się Poirot – które mogło to zapamiętać. Dziecko wracające z domu przyjaciół. Przechodziło ścieżką lub widziało coś zza żywopłotu. – Cóż za wyobraźnia, monsieur Poirot. To, co pan mówi, wydaje się absolutnie nieprawdopodobnie. – Dla mnie nie jest to takie nieprawdopodobne – stwierdził Poirot. – Dzieci dużo widzą. Często są tam, gdzie się ich nie spodziewamy.

Po raz wtóry czterej mężczyźni zasiedli razem, spoglądając na Poirota. Timothy Raglan, nadinspektor Spence i naczelnik policji mieli minę kota, który czeka na spodeczek śmietanki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *