Przełom ze starego na Nowy Rok zastał nas w miejscowości Komorniki pod Poznaniem, zatrzymałem się na pętli autobusowej. Nazwa miejscowości jest pewnie wróżebna. Szał!:
Jechaliśmy tradycyjnie nad jezioro Rosnowieckie, ale nie zdążyliśmy z powodu, że o 23.15 zapodawałem jeszcze w TVN.:
Kiedy szedłem do telewizji na Rynku tradycyjna choinka.:
Po drodze tradycyjne graffiti.:
Ale dzień zaczął się w warszawskiej galerii handlowej, gdzie każdy robił swoje. Dorota realizowała rabaty w Sephorze, a ja odrabiałem zaległości filmowe.:
Potem Łódź, która szykowała się do balu.:
Piotrkowska piękniała z zapadającym zmierzchem.:
A nasz właściwy Sylwester rozegrał się w ulubionej cichej kawiarni, gdzie zapadliśmy w fotele tuż przy oknie i – jak kilka razy wcześniej – gapiliśmy się na przechodniów.: