Archiwum miesiąca: grudzień 2018

Chwilówki

Taki tytuł nosił obraz, który podziwialiśmy w Elbląskiej Galerii El w byłym kościele.:

 

Frombork. W Muzeum Kopernika m.in. portrety dawnych pastorów na tych ziemiach. Czy to nie czasem jakiś przodek Olbrychskiego?

W niedalekim muzeum dawnej medycyny same cuda. Śmierć łudząco podobna do UFO i strój grabarza w dobie epidemii.:

Braniewo. Misje kościelne nazywają się tu: „Mission”. Impossible? Reszta dokładnie taka, jaką zostawiliśmy trzy lata temu.:

Orneta – serce Europy:

Próbowaliśmy zamówić bilety do Teatru Jaracza w Olsztynie. Okazało się – nie ma, premiera. Ale miła pani z kasy zadzwoniła wczoraj, że ktoś oddał dwa bilety, proszę podać nazwisko i można się po nie zgłosić w kasie. Zgłaszamy się, a tu nikt się nie chce przyznać, że do nas dzwonił i biletów oczywiście nie ma. Pozostała olsztyńska starówka.:

Flash

Odchodzą ludzie, z którymi dane było mi się zetknąć. Ryszard Marek Groński. Jego felietony czytałem zdanie po zdaniu. Pisał je jak monolog kabaretowy. Co zdanie to puenta…
Biskup Tadeusz Pieronek. Raz robiłem wywiad w siedzibie episkopatu w Warszawie. W trakcie opieprzył siostrę zakonną, że nie podała dziennikarzowi nic do picia (w sensie kawy, oczywiście).
Właśnie dowiedziałem się, że zmarł wybitny pisarz izraelski Amos Oz. Robiłem rozmowę. Przemiły człowiek.
R.I.P.

A życie się toczy. Angora przedrukowła mój tekst o zwyczajach bożonarodzeniowych z Przeglądu. Miło dostać dwa honoraria za ten sam kawałek.:

Trójmiasto we fleszach. Gdynia – molo.:

Sopot. Molo (im. Jana Pawła II oczywiście).:

Przy molo napoje rozgrzewające. Nareszcie coś dla mnie: żołądkowa gorzka z kotła.:

Dorota w jakże właściwym dla niej gustownej oprawie.:

Takoż ja.:

Muzeum Sopotu. Tak urzędował Eugeniusz Kwiatkowski.:

Słynny falowiec na Zaspie.:

Tu w bibliotece – wystawa świętych obrazków. Cóż, moja mama miała ich więcej w książeczce do nabożeństwa…

Ale nie to było tam najważniejsze. Dorota już dziś zażyczyła sobie analogicznej tablicy pamiątkowej.:

Wieczorem Teatr Gombrowicza w Gdyni. „Być jak Krzysztof Krawczyk”.:

Ale osobna przyjemność – zobaczyć na żywo pana Eugeniusza Krzysztofa Kujawskiego. To on lubił odwiedzać nocne lokale w towarzystwie porucznika Klossa.

Po sezonie

Mierzeja Wiślana. Krynica Morska. W całym posezonowym smutku. Ale wygląda bez porównania lepiej niż w letnim szczycie urlopowym.:

Unikatowe molo – połączenie drogi na pastwisko pod Sochaczewem i wybiegu na rewii mody.:

W tym całym opuszczeniu najbardziej wzruszył mnie ten bezrobotny goryl z wesołego miasteczka.: