Archiwum kategorii: Jazzarium

Tahmela Six, Mount

Tahmela Six, Mount, 2024:

Jeżeli komuś się nie spieszy, to właśnie im. Bo dokąd i po co?

Net: „Debiutancki album fińskiej grupy Tahmela Six, nagrany w całości na żywo pod koniec 2023 roku, ukazał się w czerwcu roku 2024. Ale od początku. Sześciu jazzmanów zebrało się w willi zlokalizowanej nad jeziorem Pyhäw dzielnicy Tahmela miasta Tampere na południu kraju, by zarejestrować materiał na longplay wydany ostatecznie pod tytułem Mount. Rezultat to trzy długie, medytacyjne utwory przypominające trochę post-rock styku milleniów, zgrabnie połączony z estetyką ECM jazzu, new age i fusion”.

Johnathan Blake, Homeward Bound

Johnathan Blake, Homeward Bound, 2021:

Jazz środka, jeśli można tak powiedzieć.

JazzPress: „Blake jest w porządku, w dodatku coraz odważniej występuje w roli kompozytora, co u perkusistów nie jest oczywistością. Podobnie w porządku jest pianista – równie aktywny w przeróżnych projektach i doskonale znany fanom młodego pokolenia muzyków David Virelles. A może to już średnie pokolenie? Czas w końcu leci”.

Jarek Śmietana, Wojtek Karolak, What’s Going On?

Jarek Śmietana, Wojtek Karolak, What’s Going On?, 2010:

Niespiesznie, ze smakiem.

Net: „Jarek Śmietana w swej karierze nagrał trzy tuziny płyt (i to z górką), współpracował ze wspaniałymi muzykami (tu wymienić można choćby Johna Abercrombiego, Eddiego Hendersona czy Jerry’ego Goodmana), samemu stając się w ciągu ostatnich 40 lat gitarową legendą, człowiekiem-instytucją. Ilu jednak wybitnych muzyków, których kariera rozkwitła w latach 70., radzi sobie dziś względnie dobrze? Jarek Śmietana w XXI wieku narodził się jakby na nowo… Okazało się, że w jego twórczości, prócz niezwykłego kunsztu i spokoju (związanego z wieloletnim doświadczeniem) pojawiły się elementy nowe i zupełnie zaskakujące, charakteryzujące zazwyczaj młodzieńcze próby muzyczne. Naturalna lekkość, brawura, fantazja – to cechy, którymi stosunkowo rzadko określa się dokonania artystów, wydawałoby się, spełnionych”.

John Scofield „A Go Go”

John Scofield „A Go Go” 1998:

Czyli to, co tygrysy u Scofielda lubią najbardziej.

AllMusic: „John Scofield wiele zawdzięcza Medeskiemu, Martinowi i Woodowi za sukces A Go Go. Trio grające na pianinie/organach, basie i perkusji dodaje świat podskakujących wibracji do dociekliwej, radosnej gry Scofielda na gitarze. A Go Go to album w większości zwiewnych, czasami napiętych, jamowych rytmów. Urok albumu tkwi w jego klimacie „miasto spotyka tropiki”. Czterech muzyków tworzy tak ciepłe, żywe brzmienie, że oparcie się pokusie tupania stopami w rytm staje się niemal niemożliwe”.