Zyta Rudzka „Ten się śmieje, kto ma zęby”

Zyta Rudzka „Ten się śmieje, kto ma zęby”:

Nike 2023. Nie mogłem się naczytać do syta.
Cytaty:

Uśmiechnął się objawowo. Wyjął pieniądze po kieszeniach upchane. Jak to doktor.

Mój nieboszczyk wierzący. Bez porządnych trepów w trumnie to jak z gołą dupą na sądzie ostatecznym.

Rozlał w szklanki, wypowiedział się, że jako sportowiec w ogóle nie pije. Tylko raz czy dwa w tygodniu.

Śmialiśmy się z niczego. Piwo nas odkapslowało.

Lubiłam zarobić. Jak człowiek z ciężkim portfelem chodzi, to mu lżej.

Śmierć ma wielkie upodobanie w rozgłosie. Jak kto umarł, trzeba powiadamiać. Nie planuję telefonować na podłożu nekrologu.

Dopytała, kto mi umarł. Mąż. Kochała go pani? Jak na chłopa to był dobry człowiek.

Pamięć człowieka przewyższa o głowę. Pamięci nie pojmiesz. Nie mocny łeb czy serce, pamięć człowiekiem rządzi. A tak rządzi, wywija na wszystkie strony i robi, co chce. Z pamięcią trzeba uważać.

Skrzywił się. Jakby mu fotel w kinie jaja przytrzasnął.

Wera, miałam operację. To co ja ci zrobię. Taka właśnie starość. Jedna operacja, druga i pod szpadel.

Co tak zimno w tym mieście. W środku kraju, a wieje z każdej strony. Piździ jak nad morzem. A do morza jeszcze kawał mapy.

Ja się jeszcze podobam. Wyglądam na taką, co była ładna. Z urody do końca nie zeszłam. Używana, ale w dobrym stanie. Wielu mnie rwało na życie. Żadnego nie chciałam. Połajdaczyłam się, poszłam. Jak Dżokej żaden mi nie pachnął. I spocony, po wyścigu, ze stajni, aż mi łydy latały do ruchania. Wąchałam go jak suka. Inaczej pachnie ukochany, inaczej każdy inny.

Wchodzi, wita się, nic nie poznasz. Czysty, ubrany, pełne wykształcenie na twarzy.

Teraźniejszość taka, że napić się trzeba. Wypadki losowe dobrze wódą podlać.

Istnieją przypadki ze wskazaniem do nadużycia alkoholu. Czasem mus zatankować, bo się nie ruszy.

Stypa to stypa. Trzeba wódę łoić. Buteleczkę odchylić, flachę szturchnąć w dupę, mocno, na dwa razy. Potem ładnie odkręcić i odpalić, a odpalanie flachy na stypie to wielkie odpalanie. Trzeba tak lać, że wóda jak serce dudni do szklany. Żadne tam delikatne bryzganie. Wóda na stypie nie lubi lekkiej ręki. Trzeba stanowczo. Z flachy twardo przepompować i butlę z łomotem na stół, centralnie. A potem już tylko wylewnie zamoczyć usta, bez nerwów, dla powolnej rozgrzewki, by się wśród żywych bliżej rozgościć.

Wóda kropnięta o świcie w dniu funeralnym lepiej człowieka w zawiasach trzyma.

Wóda kropnięta o świcie w dniu funeralnym lepiej człowieka w zawiasach trzyma.

No to się wzięło i porobiło.

Na monopolowym stoisz w szambie po kolana. Tyle próśb, płaczu, historii, jęków, rzygów, kilka miesięcy wódą pohandluj, a na czysto już się nie doszorujesz.

Ten świat jest zagadany. Pierdolą o wszystkim, a coraz gorzej.

Moje życie z Dżokejem to nie były żywoty świętych. Miałam z nim wszystko, wiarę, nadzieję i miłość. A z tych trzech najgorsza była miłość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *